Anna Matusiak i Katarzyna Borowska w książce "Molestowanie. Historie bezbronnych" zebrały wyznania kilkunastu kobiet, które bez cenzury opowiadają o tym, co spotkało je w dzieciństwie.
To nie jest opowieść braci Sekielskich i nie występują tu księża. Molestowania dopuszcza się ojciec, wujek, sąsiad, siostra, brat czy przyjaciel rodziny. Czasem każe się dotykać tam, czasem sam dotyka, czasem tylko obserwuje. Czeka, nęci, wykorzystuje okazję i brnie dalej, głębiej tak, by trwało to latami.
Ofiara z reguły jest sparaliżowana strachem. Ten kasuje wspomnienia, uniemożliwia myślenie i sprawia, że dopiero po latach wspomnienie wraca z niezwykłą siłą. Koszmar przeżywany jest na nowo i nawet najlepsi terapeuci potrafią jedynie dojść do momentu, w którym ofiara potrafi powiedzieć, że nie przebaczy. Nie chce i nienawidzi człowieka, który zrobił jej krzywdę i to jest bardzo ok.
Kobiety w różnym wieku i z różnych stron Polski opowiadają o sytuacjach, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Twierdzą, że najbliżsi albo nie wierzyli, albo nie chcieli widzieć tragedii, jaka działa się w pokoju obok. Dlaczego? Bo tata będzie zły, bo wujek się pogniewa, bo nie będzie pieniędzy.
Polska jest bardzo specyficznym krajem. Krajem, w którym ważne problemy są zastępowane przez kolejne wybory, kolejnych polityków i pustosłowie. Może dzięki takim książkom nauczymy się rozmawiać o sprawach najważniejszych? A potem coś z nimi robić?