czwartek, 15 sierpnia 2019

Wojciech Chmielarz. Rana

Wojciech Chmielarz to pisarz, który nie pisze pod publiczkę. Nie produkuje literatury w tempie ekspresowym, a wszystko co spod jego pióra wychodzi (bez głupich skojarzeń proszę) jest bardzo dobre. Tak jak "Rana".


Rana. Wojciech Chmielarz


Na warszawskim Mokotowie jest najlepsza szkoła prywatna w mieście. Niestety, na jej wizerunku pojawia się pierwsza rana - pod kołami pociągu ginie uczennica Marysia. Podobno była w ciąży ale czy to jest prawda? Matka próbująca utrzymać wielodzietną rodzinę może się tylko domyślać.

Ten zgon sprawia, że Elżbieta - polonistka, żona i kochanka prowadzi nieudolne śledztwo w tej sprawie. Finał jest tragiczny - ktoś w szale zabija ją w szkole nożyczkami. Zwłoki znajduje Gniewomir - uczeń społecznie nieprzystosowany, miłośnik kryminalistów, fascynat śmierci i autor rysunków pornograficznych z udziałem Elżbiety i swoim. Czy to on jest mordercą?

W tym zamieszaniu próbuje odnaleźć się Klementyna - nowa nauczycielka matematyki znajdująca się na życiowym zakręcie. Choć nie chce - musi dotrzeć do prawdy skrywanej głęboko w pozornie dobrze sytuowanych rodzinach i elitarnej szkole.

"Rana" Wojciecha Chmielarza to świetnie studium rodziny w XXI wieku. Okazuje się, że w prestiżowej szkole począwszy od dyrekcji na nauczycielce matematyki kończąc mają w domach piekło przerażające bardziej niż zbrodnie opisane w książce.

Każde morderstwo bowiem związane jest z patologią skutecznie wspieraną przez kolejne pokolenia. Matki pijące na umór, ojcowie zdradzający na potęgę i przyzwolenie na przemoc domową w każdej postaci - od fizycznej z pasem z grubej skóry i ciężką metalową sprzączką po tą psychiczną - zostawiającą traumę na całe życie kolejnych pokoleń.

Wojciech Chmielarz oddaje głos swoim bohaterom. Każdy z z rozdziałów słusznie nazywany jest albo lekcją albo przerwą zgodnie z tym, co akurat dzieje się w "Ranie". W ogóle widać, że autor odrobił lekcję dotyczącą stanu nauczycielskiego. Pisze, jak jest naprawdę - w szczególności jeśli idzie o wynagrodzenie - 2500 na rękę za 40 godzin pracy tygodniowo w szkole prywatnej to i tak dużo.

"Rana" jest bardzo dobra. Wojciech - pisz tak dalej.


To. Część druga

Ciekawa zapowiedź drugiej części nowej ekranizacji powieści Stephena Kinga "To". 




wtorek, 13 sierpnia 2019

Nietoperz i suszone cytryny

Marcin Meller - niezrównany felietonista Polityki, Newsweeka po raz kolejny zebrał najlepsze felietony z lat 2016-2019 w tomie o zagadkowej nazwie "Nietoperz i suszone cytryny".

Nietoperz i suszone cytryny


W zbiorze tym dawka humoru w państwie, które humorem nie grzeszy jest naprawdę duża. Dostaje się oczywiście partii rządzącej nam od dłuższego czasu. Meller świetnie pokazuje sukcesy nasze dyplomacji, remisy z największymi wrogami i mozolną naukę jedzenia widelcem państwa, które gdyby nie Polska nie wiedziałoby, że z soku z winogron można robić świetne wina.
Meller pokazuje, jak w Polsce można nagle stać się ulubieńcem prawej, lewej albo dupy strony. Wystarczy jedno zdanie o zmęczeniu PO i już ten Meller jest za PiS. Napisze gość pozytywne słowa o PO - już internauci widzą go jedzącego ośmiorniczki i mule. O tempora! O mores!

Felietonista nie ma łatwego życia prywatnego. Piątki z reguły podporządkowane są pisaniu felietonów, które powstają w mękach i pocie czoła. Żona Marcina Mellera wspiera go dobrym, choć czasem ciętym słowem - jako rasowa feministka i sama również popełnia tę formę literacką publikując w "Tygodniku Powszechnym".

Tak w ogóle to ma ciekawą rodzinę Marcin Meller - bez niej felietonistą byłby marnym. Podobnie jak bez Gruzji, tysięcy kilometrów spędzonych w podróży i masie rozmów prowadzonych jeszcze w dobie przed internetem. Dziw bierze, ile w rzeczywistości można poznać ludzi, przeżyć zdarzeń i sytuacji.

Nie ze wszystkim trzeba się z Mellerem zgadzać. Nie trzeba na wszystko reagować. Znamienne jest, że chłop używa mózgu do myślenia. Mówi, jak jest - bez sympatii politycznych, rodzinnych. Tak było w przypadku jego świetnego tekstu o rządzeniu z gabinetów w czasie kadencji Jerzego Buzka. Takich tekstów już nie ma - podobnie jak dziennikarzy.

Trzymam kciuki za powstrzymanie się od palenia i próbę bycia dobrym wegetarianinem lub weganinem. A opisanego w jednym z felietonów prosiaczka też bym zjadł - nawet afiszując się swoim wege coś tam. 

Meller - pisz dalej! Robisz to bardzo dobrze!

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Najlepsze narkotyki według Witkacego

Narkotyki to zbiór esejów autorstwa Stanisława Ignacego Witkacego, wydany po raz pierwszy w 1932 roku. Poszczególne eseje dotyczą nikotyny, alkoholu, kokainy, peyotlu, morfiny i eteru — i takie tytuły noszą kolejne rozdziały.



W każdym z esejów Witkacy opisuje własne doświadczenia ze wskazanymi substancjami — opowiada zarówno przeżycia i wizje po zastosowaniu tychże używek, swoje pozytywne i negatywne wrażenia, jak i komentuje wpływ na społeczeństwo.

Narkotyki


Pomimo upływu lat od napisania esejów przyznać trzeba rację autorowi, iż nikotyna oprócz smrodu i pewnego rodzaju przyzwyczajenia nic nie daje. Kokaina jest dla Witkacegoi narkotykiem utrudniającym niż ułatwiającym życie. Morfina to początek końca przez wzgląd na jej silne działanie i uzależnianie. Eter zaś to ciekawy eksperyment, z którym pierwszy raz zetknął się Witkacy ... w dzieciństwie.

Zbiór zawiera również appendix, w którym Witkacy zabiera głos w sprawach higieny i zdrowia, a także udziela porad i podaje przepisy. Odwieczna wada Polaków - słaba higiena była znana autorowi "Narkotyków" z autopsji. Witkacy z humorem podchodzi do tych bogatych domów, w których matrony śmierdzą i pudrem ukrywają swoje niedoskonałości. To samo tyczy się czystości pomieszczeń, w których mieszkali ówcześni.

Gdyby dzisiaj Witkacy zobaczył sportowe poruszenie dostałby zawału. Nie był on miłośnikiem kultury fizycznej acz w esejach zauważa pozytywny wpływ gimnastyki na ciała wątłe i nieużywane.

Przez wielu eseje Witkacego miały być pochwałą środków odurzających. Jestem przekonany, iż jest zupełnie inaczej.

Lektura klasyczna i obowiązkowa.




Układ Trójmiejski

Choć książka Sylwestra Latkowskiego - "Układ Trójmiejski" ma ponad dwa lata to opisywane przez niego zdarzenia nadal nie mają rozwiązania.


Choć Marcin P. wraz z małżonką siedzą w areszcie a długość odczytywania aktu oskarżenia szokuje nawet Kamila D. potrafiącego pokonać szmat drogi będąc nawalonym jak bela to w sprawie Amber Gold wiedza nie jest większa niż wtedy, gdy badał ją Sylwester Latkowski.

Układ Trójmiejski. Sylwester Latkowski


Jego rozmowy z Michałem Tuskiem dotyczące jego pracy w OLT Express - firmie związanej z właścicielami Amber Gold pokazują, że każda władza mało przejmuje się prostym obywatelem czy Polską jako "wartością nadrzędną". Nie mogąc uchronić nawet syna premiera od udziału w wątpliwym interesie nie można wymagać, by w większych sprawach było lepiej.

W układzie, który śledzą to PiS, to PO lub pozostały polityczny plankton to właśnie politycy czują się jak ryba w wodzie. Duże pieniądze, władza i seks - masa seksu sprawiają, że "wartości nadrzędne" przestają istnieć. Pewnie dlatego układ nie został rozbity a jego tropienie jest ulubionym politycznym zajęciem zaraz po lotach tu i tam w ramach pracy aktywnej - nie pasywnej.


Rozdział "Układu Trójmiejskiego" dotyczący trójmiejskiego biznesmena dorabiającego się w pocie czoła a potem będącego ofiarą porwania i wykorzystania przez służby każe przestać wierzyć w jakąkolwiek jakość państwa - nawet tego teoretycznego. Patrząc na tą historię można zadać sobie pytanie o sens dorabiania się w Trójmieście podczas gdy są ludzie, którzy tylko czekają aby Ciebie okraść, szantażować a nawet zabić.

Sylwester Latkowski pokazuje mechanizm, w którym urzędnik niszczy marzenia i działania ludzi wierzących w coś więcej niż swoja strefa komfortu. Rozmowy autora "Układu Trójmiejskiego" z oficerami służb pokazują działania bez skrupułów mafii trójmiejskiej. Najlepsze jest to, że wszyscy mogą tej mafii naskoczyć - nie ma siły, która by ich ruszyła.

Choć książka ma ponad dwa lata nadal aktualne są pytania o prawdziwych pomysłodawców Amber Gold. Co dzieje się z Ryszardem Krauze - człowiekiem, który miał nieograniczone pieniądze i władzę? Dlaczego w obliczu interesu słynne konflikty na linii partyjnej przestają obowiązywać? Kto stoi za słynnymi seksualnymi aferami ostatnich lat?

Sylwester Latkowski pisząc o układzie w Trójmieście stara się omijać władze związane z Sopotem i Gdynią. Dlaczego? Gdyby ktoś miał okazję zadać to pytanie autorowi "Układu Trójmiejskiego" byłoby ciekawie.

Czekamy na kolejną część opowieści o Trójmieście.



Tolkien. Biografia

Biografia Tolkiena to prawdziwa gratka zarówno dla tych, którzy przeczytali "Hobbita" dwadzieścia razy, jak i dla tych, którzy dopiero usłyszeli o skromnym profesorze Oksfordu.


Tolkien. Biografia


Tolkien przedstawiony przez Carpentera jest człowiekiem z krwi i kości: z pasją bada i tworzy nowe języki, w roztargnieniu sprawdza prace studentów, a wieczorami chadza na piwo z C.S. Lewisem i innymi tzw. „Inklingami”. Uczęszcza na msze, wychowuje dzieci i stara się zapewnić im odpowiedni byt.


Carpenter sięga do dzieciństwa Tolkiena, spędzonego na południu Afryki, a następnie śledzi dalsze losy chłopca: stratę rodziców, okopy I wojny światowej, aż do poznania przyszłej żony Edith i zamieszkania w Oksfordzie. Carpenter pięknie prezentuje kulisty powstawania "Hobbita" oraz "Władcy Pierścieni". Czuć podniosłą atmosferę premiery opowieści, która na początku tworzona była tylko i wyłącznie z myślą o dzieciach Tolkiena.

Carpenter prezentuje zawiłości wydawnicze wokół książek Tolkiena. Ze zdziwieniem czyta się o kradzieży i bezprawnej publikacji książki w USA oraz świetnej akcji Tolkiena, dzięki której to pirackie wydawnictwo w ciągu paru tygodni straciło dochód oraz zaufanie czytelników. Dodam, że autor "Hobbita" działał w świecie bez internetu więc tym bardziej takie działania zasługują na uwagę.

Znakomita książka, dająca poczucie realnego obcowania z kultowym autorem. Carpenter pisze w taki sposób, iż czytelnik wczuwa się w codzienny rytm dnia Tolkiena uprawiającego ogródek i tworzącego kultowe książki.

Świetna biografia.

niedziela, 11 sierpnia 2019

Nóż. Jo Nesbo

Wakacje 2019 to zdecydowany czas Jo Nesbo. Jego "Nóż" to ostry kryminał, który nie zostawia jeńców.


Nóż. Jo Nesbo


Harry Hole wrócił do punktu wyjścia: znowu pije, Rakel wyrzuciła go z domu, ponownie mieszka przy Sofies gate. Pewnego dnia budzi się z obezwładniającym kacem, a na dłoniach i ubraniu ze zdumieniem spostrzega ślady krwi. Kompletnie nic nie pamięta z minionej nocy…

Harry wiele przeżył, ale nawet on nie jest gotowy na koszmar, jaki zgotował mu los. Policjant musi zmierzyć się nie tylko ze starym, śmiertelnym wrogiem, ale i ze swoim osobistym piekłem.

Ktoś morduje Rakel i wszystko wskazuje na to, iż sprawcą jest ... Harry Hole. W międzyczasie znów zaczyna grasować Svenn Finne - seksualny maniak chcący zemścić się na norweskim gliniarzu.

Jo Nesbo zaprasza nas do skomplikowanej gry, w której do końca walczyć będziemy o zwycięstwo. Oskarżenie bowiem Harrego Hole'a o morderstwo wydaje się za łatwe. Trudno jednak zgadnąć, kto tak naprawdę jest mordercą. Ostateczne wyjaśnienie sprawia, że czytelnikowi z wrażenia opadnie to i owo :) Takie kryminały lubię.

"Nóż" nie jest opowieścią przegadaną - każde słowo, każdy rozdział - nawet te złożone tylko z wewnętrznego monologu Harrego są potrzebne.

Po prostu świetna książka.