wtorek, 25 czerwca 2019

Doktor Dolittle i jego zwierzęta

Książka Hugh Loftinga "Doktor Dolittle i jego zwierzęta" prezentuje czytelnikom wszystkich pokoleń, że kasa jest ważna ale nie najważniejsza.



Doktor John Dolittle to postać niezwykła. Bardzo lubił zwierzęta i posiadał ich sporą gromadkę. Poza złotą rybką, mieszkającą w stawie z tyłu ogrodu, trzymał króliki w spiżarni, białe myszki w fortepianie, wiewiórkę w bieliźniarce i jeża w piwnicy. Poza tym posiadał jeszcze: kurczaki, gołębie, dwie owieczki i wiele innych stworzeń.
Doktor Dolittle i jego zwierzęta

Pomimo, że doktor był lekarzem od ludzi to jego przyjaźń ze zwierzętami sprawiła, iż pacjenci poszukali innego specjalisty. Nawet siostra doktora starająca się wiązać koniec z końcem też nie wytrzymała. Doktor Dolittle został więc specem w kontakcie ze zwierzętami. Kontakcie "słownym". Umiał się więc porozumiewać z psem, kotem, lwem czy słoniem jak z ludźmi. Do jego ulubieńców należeli: kaczka Dab-Dab, pies Jip, świnka Geb-Geb, papuga Polinezja i sowa imieniem Tu-Tu.


Pewnego dnia doktor otrzymał wiadomość z Afryki, w której tajemnicza choroba zagrażała plemieniu małp. Natychmiast więc wraz ze swymi zwierzęcymi przyjaciółmi doktor wyruszył na pomoc przeżywając wiele niesamowitych przygód.

Opowieść, w której wszyscy znamy motyw porozumiewającego się ze zwierzętami doktora pokazuje jak trudno marzycielom, idealistom żyć w świecie, w którym rzeczywistość jest prosta i nieubłagalna. Trzeba płacić rachunki, kupować jedzenie i po prostu mieć pieniądze. Kiedy ich nie masz - będziesz prawie jak doktor Dolittle.

Autor porusza motym mocy pieniądza nie raz na kartach świetnej opowieści, w której i tak na plan pierwszy wybijają się niezwykłe zdolności doktora i przygody, które dzięki nim przeżywa. Któż z nas - małych czy dużych nie chciałby dowiedzieć się, co myśli sęp czy widzi morświn w morskich głębinach?

Doktor Doittle to taki współczesny wieczny optymista. Nawet gdy brakuje wszystkiego - z pieniędzmi na czele potrafi podtrzymywać na duchu wszystkich towarzyszy niedoli. A jak widać w opowieści - żadnemu zwierzakowi nie żałował gościny. Nawet bardzo groźny krokodyl znalazł miejsce w jego domu.

Żeby pisać dobre książki dla dzieci trzeba mieć dużą odwagę i samozaparcie. Tego bezsprzecznie nie brakowało Hugh Liftingowi.

Klasyka, przy której nikt nie będzie się nudził.

środa, 19 czerwca 2019

Listy zza grobu. Remigiusz Mróz

Świat się kończy. Okazuje się, że Remigiusz Mróz - pisarz, który dla mnie nie istniał potrafi stworzyć coś ciekawego. Taka bez wątpienia jest książka "Listy zza grobu", którą zadedykował Katarzynie Bondzie.


Dwadzieścia lat po śmierci ojca Kaja Burzyńska wciąż otrzymuje od niego wiadomości. Zadbał o to, przygotowując je zawczasu i zlecając coroczną wysyłkę tego samego, pozornie przypadkowego dnia. Po czasie Kaja traktuje to już jedynie jako zwyczajną tradycję – aż do momentu, gdy w listach zaczyna dostrzegać drugie dno.
Listy zza grobu


Dzieje się to w momencie, kiedy jej przyjaciel - Seweryn Zaorski postanawia wrócić do ich małego miasteczka i kupuje dom, w którym Kaja spędziła dzieciństwo. Tajemnicze dyskietki uruchamiają łańcuch wydarzeń, których nie powstydziłby się Stephen King.

Remigiusz Mróz w "Listach zza grobu" pokazuje czytelnikowi wszystko to, co dobry thriller mieć powinien. Trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony nie dając możliwości wcześniejszego rozwiązania zagadki. Idziemy wraz z Remigiuszem do kulminacyjnego punktu całej opowieści. A tam - bum! bach!

W "Listach zza grobu" parokrotnie spodziewałem się najgorszego. Śmierci głównych bohaterów, utraty tropu czy innych mniej przyjemnych wydarzeń. Czytelnicza zabawa, w jaką złapał mnie Remigiusz Mróz jest z najwyższej półki.

Gdyby nie abonament w empikgo pewnie nigdy nie sięgnąłbym po tę książkę. To z kolei po jej lekturze uważam za dość poważny błąd. Remigiusz Mróz dorósł jako pisarz i mistrz lokowania produktu. Historia ze stroną internetową opisana tak, by nie napisać "home.pl" to majstersztyk.

Remek - robisz to dobrze. Kontynuuj!


piątek, 14 czerwca 2019

Ostra jazda. Ryszard Ćwirlej

Król kryminału policyjnego, ojciec Teofila Olkiewicza i spoko gość z Facebooka w "Ostrej jeździe" prezentuje czytelnikom losy naszych ulubionych bohaterów w 2015 roku.

Zaczyna się więc od tajemniczego morderstwa podoficera. Prowadzone przez Żandarmerię śledztwo prowadzone jest nieudolnie - ktoś nie chce, by wykryto motywy i sprawców. Sprawę przejmuje więc policja w osobie Anety Nowak współpracującej z Mariuszem Blaszkowskim i Marcinkowskim - bohaterami znanymi z poprzednich opowieści Ryszarda Ćwirleja.
Ostra jazda
Ostra
Kilka tygodni po tajemniczej, wojskowej śmierci grzybiarz znajduje zwłoki młodej kobiety z raną postrzałową głowy. Czy te morderstwa się łączą? Na dodatek ktoś próbuje skłócić kolegów z dawnej milicji twierdząc, że Marcinkowski donosił na wszystkich do SB. Publikowane w mediach donosy i kolejne informacje sieją zamęt wśród policjantów. Do akcji wkraczają więc Mirosław Brodziak (obecnie dyrektor banku), Rychu Grubiński (właściciel tegoż) i w małym stopniu Teofil Olkiewicz (prowadzący sympatyczny lokal "Świat wódek").

Ryszard Ćwirlej nawet w czasach nam współczesnych umie utrzymać wysoki poziom swoich kryminalnych opowieści. Bohaterowie niższego szczebla nadal mówią poznańską gwarą. Autor pięknie analizuje stan naszej krajowej polityki tworząc obraz inny niż przekaz znany nam z telewizji publicznej.

Bohaterowie kryminałów milicyjnych Ćwirleja - Brodziak, Grubiński i ... Olkiewicz odnajdują się w wolnej Polsce, w kapitalizmie robiąc legalny biznes i spore pieniądze. Niezłomny zaś Teofil Olkiewicz został właścicielem baru "Świat wódek", gdzie uczy się oglądać gołe baby i kotki na komputerze i miesza wódkę z wodą. Tak mu zalecił lekarz i to chyba sprawia, że porucznik nie jest już królem humoru sytuacyjnego czy słownego.

W "Ostrej jeździe" zgodnie z tym, co sądzi większość Polaków byli funkcjonariusze SB mają do powiedzenia więcej niż inni. Ciągłe intrygi, prowokacje w literaturze podobają się bardzo bo tylko dodają kolorytu opowieści, w której do końca nie wiemy, kto zabił.

Jazda zdecydowanie ostra. Ryszardzie Ćwirleju - rób tak nadal.



czwartek, 13 czerwca 2019

Artysta. Sławomir Mrożek

A czy Ty - Drogi Czytelniku - masz jakieś większe ambicje? Kariera na TikToku, Youtubie czy innym Instagramie? Sławomir Mrożek pisząc "Artystę" musiał przewidzieć, co to z nami stanie się w XXI wieku.



Artysta” to bardzo krótkie opowiadanie Mrożka poruszające temat ambicji w naszym życiu. Występują w nim cztery postacie, z których dwie to zwierzęta, pod postaciami których kryją się ludzkie charaktery.

Tak powinno się pisać grube książki jak Mrożek parostronne opowiadania. Z ogłoszenia prasowego Kogut dowiaduje się o tym, że do Cyrku poszukiwane są zwierzęta. Zachęcony marzeniami o dalekich podróżach, sławie i pieniądzach, ptak zgłosił się na spotkanie z Dyrektorem Cyrku. Podczas przesłuchania towarzyszył mu Lis oraz narrator, występujący w pierwszej osobie liczby pojedynczej.

Podczas spotkania ku zdziwieniu Dyrektora Kogut przedstawił się jako Lew. Niewzruszony Dyrektor Cyrku poprosił więc ptaka by zaprezentował swoje umiejętności i zaryczał, co Kogut wykonał tak jak umiał. Przesłuchujący pochwalił kandydata, jednak odesłał go z kwitkiem oznajmiając, że są lepsze lwy od niego, ale chętnie znajdzie się etat koguta.

Urażony Kogut obraził się twierdząc, że dla przyjemności Dyrektora nie będzie udawał zwykłego ptaka, skoro stać go na więcej. Zapytany przez narratora o to, dlaczego postanowił udawać Lwa, Kogut milczał, a Lis odpowiedział przebiegłym pytaniem retorycznym – „Czy widziałeś kiedyś artystę bez ambicji?”

Okazuje się, że ambicji dzisiaj nie brakuje nikomu. Politycy znają się na wszystkim - od gospodarki, poprzez wojsko, seks, religię i filozofię "Gwiezdnych Wojen". Ambicja wielu sprawia, że muszą być kimś a nie mogą być sobą.

Bycie sobą - co pięknie pokazuje opowiadanie Mrożka - jest passe. Po co być ciekawym kogutem jak można poudawać. Można poudawać znanych artystów, youtuberów i tak dalej. Chociaż przekonany jestem, że współcześne gwiazdy TikToka to tylko kalki tego, co kiedyś rozumieliśmy jako człowieka sukcesu.

Piękne opowiadanie, z którego jednak nikt jeszcze się nic nie nauczył. Świat idzie w stronę kogutów udających lwy. Szkoda.

Teoria opanowywania trwogi. Tomasz Organek

Tomasz Organek - pono jeden z popularniejszych muzycznych twórców w Polsce wziął się za pisanie. Jak przyznał w jednym z wywiadów "musiał" napisać "Teorię opanowywania trwogi". Jestem pewien, że nie musiał.

Główny bohater opowieści - Borys ma 39 lat i nie widzi sensu życia. Praca, którą wykonuje nie daje mu tej satysfakcji i pieniędzy, o których marzy. Przypadkowo spotyka miłość swojego życia - Anetę, którą pieszczotliwie nazywa Nieta i która ma być lekiem na całe zło spotykające Borysa.

Teoria opanowywania trwogi


Czytamy więc o podróży przez Polskę na pogrzeb ojca Anety. Seks, spanie w motelu, konflikt z miejscowym mafiosem i jego synem czy zmartwychwstanie tatusia to niektóre z momentów "Teorii opanowywania trwogi".

Ponoć tytuł książki to też jedna z psychologicznych teorii mówiących o tym, że źródłem motywacji do życia jest nieuchronne przeżywanie lęku przed śmiercią. Rzeczywiście - Borysa za czyny Anety chcą zabić wspomniani wiejscy mafiosi. Mama Anety umarła za życia cierpiąc na połączenie Alzheimera i demencji. Ilość irracjonalnych sytuacji wzbudzających w bohaterach lęki jest spora ale czy coś z tego dla czytelnika wynika?

Organek ma poczucie humoru i umie tworzyć sytuacje, które sprawiają, że ludzie pamiętający, że relacje buduje się na rozmowie a nie Instagramie mówią - Organek - mordo Ty moja. Poza tym jednak nic.

Książka przeczytana w aplikacji Empikgo na trasie Reda Pieleszewo - Gdynia Orłowo.



czwartek, 30 maja 2019

Emigracja. Malcolm XD

"Emigracja" Malcolma XD to najlepsza polska książka roku 2019. Serio!


Jej autor - ekspert w tworzeniu opowieści w stylu "pasta" pisze o życiu małomiasteczkowego chłopaka, który po ukończeniu liceum postanawia żyć na emigracji w Londynie. Matka - pracownik kultury i ojciec wierzący kolejnym rządom nie potrafią przekonać go do pozostania w RP.

Emigracja. Malcolm XD


Ilość sytuacji, oraz postaci, które spotyka główny bohater podczas podróży i pobytu w Anglii wraz ze swoim przyjacielem Stomilem sprawia, że człowiek sika ze śmiechy podczas lektury. Częstomocz nie opisuje tego stanu - podobnie jak przerost prostaty.

Mamy więc polskich tirowców, którzy są ekspertami od wszystkiego. Zarabiają najwięcej i nie dają się nikomu wydymać. Gdy niemiecka policja dorwie ich na jeździe po pijaku potrafią w teatralny sposób rozegrać akcję tak, że zamiast 1 promila wychodzi 0,2 - jak po zjedzeniu cukierka z ajerkoniakiem u cioci na imieninach.

W Londynie i okolicach pełno ludzi sukcesu z Polski oczywiście. Ile zarobili i zarabiają - tego nie jesteś w stanie czytelniku ogarnąć rozumem i okiem. Albo na odwrót. Podobnie jak tirowcy - ludzie sukcesu z Polski wiedzą wszystko i osiągnęli taki sukces, że - jak mawia Mikołajek - kurczę blade! Gdy jednak główny bohater "Emigracji" konfrontuje opowieści przywożone przez ludzi sukcesu do Polski z angielską rzeczywistością nie jest już tak różowo. Oni wszyscy są tam w czarnej dupie!

Anglia to raj dla recydywistów z Polski, dla których to wredne polskie państwo postawiło krzyżyk za różnego rodzaju przestępstwa. W kraju na Wisłą to mieli już wszystko recydywiści obskoczone - u Królowej Elżbiety jest tego więcej i łatwiej ukryć się w tłumie ludzi różnego pochodzenia, wyznania i tak dalej.

Pamiętajcie - gdy wasz kuzyn czy kuzynka mówi, że w Anglii jest kimś i "w razie czego coś ci załatwi" to wiedzcie, że to kłamstwo. Zagranicą - jak pisze Malcolm XD - nie ufa się rodakowi. Nigdy. Ale tylko w Anglii, bo w Niemczech jeszcze można.

W "Emigracji" nie chodzi tylko o wyspiarski kraj. Zjawiska, ludzie i obyczaje Polaków poza Polską podobne są wszędzie. Obraz śmieszny a zaraz smutny. Krzywdzący dla tych, którzy zagranicą pracują w pocie czoła i poważnie traktują życie.

"Emigracja" Malcolma XD to najlepsza polska książka roku 2019. Serio!


wtorek, 28 maja 2019

Szwindel. Jakub Ćwiek

Oszuści, wszędzie oszuści - wypowiadane z namaszczeniem w naszym kraju częściej niż dzień dobry nabiera nowego znaczenia po lekturze książki Jakuba Ćwieka "Szwidel".

W opowieści tej autor łączy fakty i pisarską wyobraźnię tworząc niesamowitą opowieść trzymającą w napięciu aż do samego końca. Zaczyna się od śmierci oszusta nad oszustami - mistrza w swoim fachu. Za życia był on autorem wielu spektakularnych numerów.

szwindel

Nie dziwi więc, że nawet po śmierci zaplanował skok stulecia na gapa. Jego pierworodny syn dostaje w ręce instrukcję, jak zdobyć majątek, o którym nigdy się oszustom nie śniło. Trzeba najpierw pokonać uprzedzenia oraz działać z danymi znajomymi ojca. Trzeba też nauczyć się fachu ponieważ syn oszusta dowiaduje się, że ma w sobie kanciarskie geny dopiero po śmierci ojca.

Ćwiek udowadnia, że nie samym kryminałem żyje ten kraj nad Wisłą. Polska nie opiera się na polityce, polaryzacjach i opcjach. Składa się z obywateli, którzy codziennie padają ofiarom różnych oszustw. Od fałszywego parkingowego poprzez czytniki kart kredytowych i podejrzane aplikacje.

W "Szwindlu" możemy zobaczyć jak wyglądają niektóre oszustwa. Jak sprawić, by ofiara - zwana przez wtajemniczonych - gapem poczuła się dobrze i bezpiecznie będąc okradaną na dużą skalę.

Ćwiek zaskakuje, bo nic co przeczytacie w "Szwindlu" nie jest takie, jak mogłoby się wydawać. Miłego zaskoczenia i udanej lektury!