Łapy precz od żartów. Abelard Giza i Jacek Stramik |
sobota, 5 stycznia 2019
Łapy precz od żartów | Abelard Giza i Jacek Stramik | Recenzja
Azul czyli gra nie tylko dla prawdziwych artystów
Azul. Gra planszowa |
Azulejos to oryginalnie biało-niebieskie płytki ceramiczne, sprowadzone do Europy przez Maurów. Sławę i popularność w Portugalii zdobyły po wizycie króla Manuela I w południowej Hiszpanii.
Król zafascynował się oszałamiającym pięknem mauretańskich dekoracji pałacu w Alhambrze i pod ich wrażeniem zlecił natychmiast przyozdobienie swojego pałacu w Portugalii podobnymi płytkami. Rozmach i niesamowite piękno tego do dzisiaj robią wrażenie. Łącząc wszystkie najlepsze cechy ceramiki twórcy gry "Azul" postanowili rozprzestrzenić miłość do płytek na cały świat.
W grze Azul wcielasz się w artystę, układającego przepiękne mozaiki z Azulejos na ścianach pałacu królewskiego w Évorze.
W trakcie rundy każdy gracz wybiera płytki z jednego z warsztatów dostawców i układa w swoim magazynie. Następnie wszyscy gracze jednocześnie - w ściśle określony sposób - przenoszą zebrane płytki na ścianę pałacu. Po ułożeniu płytek na ścianie podliczane są punkty. Wygra gracz, który zdobędzie najwięcej punktów w trakcie gry.
Zadanie pozornie jest łatwe. Należy tak dobierać płytki, aby zebrać jak najwięcej punktów. Warto więc posiadać plan, dzięki któremu kolejne rzędy dadzą nam przewagę nad przeciwnikiem. Należy też uważać, aby za nie wybrać płytek, które dadzą punkty ujemne. W tym przypadku możemy podczas jednej rundy stracić większość uzbieranych punktów.
Grając pierwszą rozgrywkę z żoną przegrałem z kretesem. Druga partia odbyła się po mojej myśli sięgając 88 punktów, co nie jest złym wynikiem. Średni czas dla rozgrywki dwuosobowej to 35 minut. W "Azul" można grać nawet z sześciolatkiem :) więc ograniczenia wiekowe są tylko dla dzieci, które mogą próbować zjeść płytki czy inne elementy gry.
"Azul" oprócz waloru rozrywkowego ma również wartość artystyczną. 100 żywicznych płytek wraz z 4 planszami graczy pozwalają uruchomić twórczą stronę każdego z grających. Układając kolejne kafelki możemy puścić wodze fantazji jednocześnie pamiętając o zdobywaniu kolejnych punktów. Jeśli jednak się nam nie uda - trudno!
"Azul" to gra, w której nie zawsze liczy się zwycięstwo.
wtorek, 1 stycznia 2019
Othello czyli Reversi rządzą!
Othello znane również pod nazwą Reversi to wciągająca gra logiczna, której korzenie sięgają XVIII wieku.
Othello znana również pod nazwą Revers |
W grę od XIX wieku gra niemal cała Europa. O jej wielkiej popularności zadecydowały proste reguły (prostsze niż warcabów) i bogactwo kombinacyjne dorównujące szachom. Od tych ostatnich gra jest jednak zdecydowanie bardziej dynamiczna. Kiedy znajomi z Francji przyjechali na tegoroczne święta Bożego Narodzenia Othello nie było im obce - to według nich gra klasyczna i podstawowa dla większości Francuzów.
Rozgrywka toczy się na kwadratowej planszy podzielonej na 64 pola (8x8).
Każdy z graczy ma dostęp do wspólnego zestawu dwustronnych pionków (zwyczajowo, z jedną stroną białą, a drugą czarną). Gracze na zmianę wykonują ruchy dokładając na planszy pionki w swoim kolorze.
Pionki należy układać w taki sposób, aby pomiędzy pionkami gracza (poziomo, pionowo lub na skos) znalazła się jak największa ilość pionków przeciwnika. Po wykonaniu ruchu, wszystkie te pionki zostają przejęte i zmieniają kolor. Jeżeli gracz nie może wykonać dozwolonego przepisami posunięcia, musi pauzować (traci kolejkę).
Celem gry jest ułożenie na planszy jak największej ilości pionków, tak aby zamienić pionki przeciwnika na własne.
Wygrywa ten z graczy, którego większa liczba pionków znajduje się na planszy po zakończeniu gry. Według instrukcji - w przypadku równej ilości pionków, gra kończy się remisem. Pomimo rozegrania kilkudziesięciu rund nie było takiej sytuacji.
Gra jest wciągająca pomimo pozornej prostoty. Każdy chce wygrać więc co rusz następuje rewanż. Także cena jest bardzo przekonująca (około 39 zł). Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić do gry.
niedziela, 30 grudnia 2018
Przyjemność. Dlaczego lubimy to, co lubimy? Paul Bloom
Przyjemność. Paul Bloom |
Dlaczego w życiu jest tak, że lubimy to ... co lubimy? Paul Bloom zadając, wydaje się, trywialne pytanie zaraz odpowiada w nieszablonowy i ciekawy sposób.
Dlaczego dzieło sztuki jest warte o wiele więcej niż najlepszy falsyfikat? Przyjemność działa w zagadkowy sposób, jak pokazuje Paul Bloom, psycholog z Uniwersytetu Yale. Dlaczego złodziej ukradł z jego domu tylko Xboxa z grami a nie tknął portfela pełnego pieniędzy? Czemu studenci uważają, że ściąganie czy metoda kopiuj-wklej jest niegroźna i nie podlega klasyfikacji jako oszustwo?
Bloom zgłębia zarazem przyjemności szlachetne, jak i te owiane złą sławą, te wzniosłe i te przyziemne, by odkryć przez czytelnikami, że to nie dotyk czy wzrok decydują o przyjemności, jaką czerpiemy z danej rzeczy, lecz nasze przekonania na temat jej historii, pochodzenia i głębszej natury. Czemu uwielbiamy patrzeć na filmy, w których bohater bezpowrotnie ginie w zaskakująco głupi sposób? Czy jesteśmy zepsuci do szpiku kości? A może to nasza skomplikowana psychologiczna historia? A może paradoks horroru?
Paul Bloom nie ma może zdolności opowiadania o psychologii jak prof. Wiesław Łukaszewski niemniej jednak prezentuje spostrzeżenia, które pozwolą czytelnikowi bardziej nad swoim życiem panować. Dokonując refleksji nad kolejnymi badaniami dojdziemy do wniosku, że te kilkaset stron dotyczy także nas. Co z tym zrobicie? Zależy od Was.
Książka dostępna tutaj.
sobota, 29 grudnia 2018
Straszna książka czyli Adam Szustak pisze o paruzji
Straszna książka. Adam Szustak |
"Straszna książka" premierę miała w okolicach listopada tego roku. Czas, w którym ludzie szukają informacji o domach, w których straszy, zbłąkanych duszach czy plusach i minusach haloween można było wykorzystać właśnie na lekturę książki Szustaka OP. Na całe szczęście nie jest za późno poznać sprawy, o których mówi się niewiele nawet w kościele.
Popularny kaznodzieja dominikański, o. Adam Szustak OP i biblista ks. dr Marcin Kowalski wprowadzają czytelnika w świat najbardziej przerażających symboli i wizji opisanych na kartach Biblii.
Apokalipsa i wszystko, co z nią związane zajmuje lwią część książki. Jednak o. Adam Szustak OP wraz z ks. dr Marcinem Kowalskim prezentują czytelnikowi mało znane pisma Starego Testamentu, które sprawiają, że włos jeży się na głowie.
Uczty u króla Nabuchodonozora czy króla Baltazara, proroctwa Daniela czy czasy wygnania pierwszych ludzi z raju są obrazami wywołującymi strach. Czy nie inaczej może być, gdy nagle prorok zostaje wyciągnięty za włosy i przeniesiony w czasie i przestrzeni? Jak zachować się obserwując Daniela wrzuconego do jamy pełnej lwów? Czy pisząca przekleństwo dla króla ręka to sprawa w Piśmie Świętym normalna?
Autorzy skrupulatnie i zgodnie z nauką Kościoła (ks. dr Marcin Kowalski) oraz z punktu widzenia ciekawskiego humanisty (o. Adam Szustak OP) pokazują tropy w Piśmie Świętym dla mnie nieznane. "Straszna książka" to przede wszystkim opowieść nie o strachu tylko otwierająca oczy na wielkie bogactwo najważniejszego dzieła chrześcijan.
Niesamowite wydanie pod względem edytorskim. Mam nadzieję, że na "Strasznej książce" się nie skończy i takich interpretacji od świetnego duetu doczekamy się więcej.
piątek, 28 grudnia 2018
Chrobot. Życie najzwyklejszych ludzi świata by Tomek Michniewicz
Chrobot. Tomek Michniewicz |
Jaka jest kondycja współczesnego człowieka? Jak wygląda ten wielki świat z perspektywy zwykłych ludzi z USA, Afryki, Japonii czy Finlandii. Opowiada pięknie Tomek Michniewicz w książce "Chrobot".
Siedem pamięci siedmiu zwykłych ludzi. Niby ten sam świat i te same czasy, ale widziane z różnych perspektyw – mieszkańca Ugandy, USA, Kolumbii, Indii, Finlandii, Zimbabwe i Japonii. Od pierwszych wspomnień z dzieciństwa, poprzez młodość do czasów dorosłości.
Siedem opowieści zwykłych ludzi o problemach, wyzwaniach, szansach i możliwościach. "Ich zestawienie uświadamia, jak wiele zależy od tego, czy miało się szczęście urodzić się tu, a nie gdzieś indziej" - pisze wydawca w notce o książce. Jestem jednak przekonany, że to daleko idące uproszczenie świetnej pracy Tomka Michniewicza.
To typowo polskie narzekanie rodaków, że urodziliśmy się w Polsce. Oj gdybym urodził się w Japonii pieniądze leżałyby na ulicy. A w Stanach? Tam to mają dobrze - wszyscy bogaci i wiecznie uśmiechnięci. Jak oni to robią? A Skandynawia? Ci to dopiero mają pieniędzy dlatego te Nowaki tam uciekły.
USA, Japonia czy Finladia w opowieściach bohaterów "Chrobota" nie są wcale takie łatwe do życia. Tam nic nie spada z nieba, a problemów - z polskiej perspektywy - jest od groma. Jak opłacić studia? Gdzie znaleźć pierwszą pracę? Czy można podążać za marzeniami a nie oficjalną kalkulacją? Odpowiedzi udzielają rozmówcy Tomka Michniewicza.
To samo dzieje się w drugą stronę - Kolumbia, Zimbabwe czy Indie to kraje trudne do przeżycia. Nic nie jest tam dane od ręki - każda rupia, dolar z Zimbabwe kosztuje krew, pot i łzy wylewane codziennie podczas fizycznej pracy. Czy po lekturze "Chrobotu" ktoś z Polski będzie jeszcze narzekał?
Książka Tomasza Michniewicza to niezwykłe połączenie zapisu osobistych historii i wnikliwego spojrzenia na globalne problemy współczesnego świata. Czy my sami nie nakręcamy przemysłu odzieżowego szukającego darmowej siły roboczej w Azji? Czy nie przyczyniamy się do niszczenia środowiska w Afryce wysyłając tam wszelakie kable i inny sprzęt palony namiętnie w rezerwatach?
Czytelnik po "Chrobocie" nie będzie taki sam. Książka mądra, zmuszająca do podjęcia działań, które będą trzepotem skrzydeł motyla. Niech rzeczywiście HM czy inne "nasze" marki przeznaczą złotówkę więcej na azjatyckie miejsca pracy. Sąsiedzi bohaterów opowieści Tomka Michniewicza będą nam wdzięczni.
środa, 26 grudnia 2018
Żmijowisko. Wojciech Chmielarz
Żmijowsko. Wojciech Chmielarz |
Wojciech Chmielarz (rocznik 1984) w "Żmijowisku" pokazuje jak rodzinna tragedia rozbija - wydawać by się mogło - pewny układ, w którym ślubuje się miłość, wierność i uczciwość małżeńską. I że się nie opuści aż do śmierci.
Grupa trzydziestolatków - przyjaciół ze studiów jak co roku przyjeżdża do Żmijowiska, by w agrosturystyce, w której diabeł mówi dobranoc odreagować stresy życia i pracy w Warszawie.
Oprócz morza alkoholu, narkotyków i seksu pojawiają się pretensje, dawne urazy i otwarte rany, które nigdy się nie zagoiły. Podczas jednej nocy ginie Ada - córka jednego z małżeństw. Ślad po niej ginie i nikt nie wie, co się stało. Po roku ojciec dziewczyny wraca do Żmijowiska, by spróbować sam rozwiązać tą zagadkę.
Walcząc ze złym PR-em, który zrobiła mu żona stara się rozwikłać zagadkę nierozwiązaną przez policję, wróżki i wróżbitów oraz mieszkańców Żmijowska. Wojciech Chmielarz nie ułatwia głównemu bohaterowi ani nam - czytelnikom tego zadania. Tropy rzucane po drodze sprawiają, że w swojej interpretacji do więzienia wsadzam kolejne osoby. Niestety, one oprócz innych grzechów z pewnością nie zabiły Ady.
Odtwarzanie wydarzeń z dni poprzedzających zniknięcie dziewczyny staje się dla czytelnika nie lada rozrywką. Co robiła w Żmijowisku? Dlaczego pojechała z rodzicami na te wakacje zamiast udać się na wymarzony obóz? Czy Daniel - syn właścicieli Żmijowska mógł mieć coś wspólnego z jej śmiercią? Na te i inne pytania odpowiedzi udzielić trudno do ostatniej strony książki. To jej wielki atut.
Wojciech Chmielarz pisze ciekawie, wciągająco i niebanalnie. W świecie, gdzie opowieści o naćpanej Warszawie sprzedają się jak świeże bułeczki historia z prowincji i o prowincji właśnie jest jak ożywczy prysznic. Nic to, że "Żmijowsko" to nie funny book a porządny thriller. Zdecydowanie poprawia humor i sprawia, że wiara w dobre pisarstwo nie ginie.
Wojciech - robisz to dobrze i rób tak dalej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)