Stephen King. Zdjęcie ze strony oficjalnej pisarza |
niedziela, 18 listopada 2018
10 rzeczy, których boi się nawet Stephen King
Jak rozmawiać z dziećmi o strachu? | Pernilla Stalfelt | Recenzja
Mała książka o strachach |
Zainspirowana przez dzieci, przyjemnie makabryczna i śmieszna książka o lękach, strachach i obrzydliwościach, którymi dzieci lubią się straszyć.
Po kupie czas na strach
Pernilla Stalfelt sięga po to, co dzieci interesuje najbardziej. Po temacie miłości, kupy, przemocy i śmierci autorka zajmuje się sferą grozy. Wampiry, strzygi, czarownice opisane przez Pernillę są przerażające ale nie tak bardzo jak ich "starsi" bracia.
Strachy pod łóżkiem
Nawet jak wyskoczą Tobie z szafy, zaczają się na Ciebie pod łóżkiem czy postoją za oknem są - po przeczytaniu "Małej książki o strachach" nie są tak groźni jak głoszą legendy. Nie wbiją się nam w szyję i nie wyssą całej krwi, nie odrąbią głowy. Po prostu są ze swoimi trupimi niedoskonałościami. Śmierdzą, rozkładają się i czasem nie wierzą w ludzi. Jak mówi jeden duch do drugiego: Ludzie? Cha! Cha! Cha! Nie istnieją.
Nie bagatelizuj strachów dzieci
Stalfelt dużo miejsca poświęca stosunkowi dorosłych do strachów dzieci. Wiele z nas jest bagatelizowanych, odsuwanych, niszczonych słowem - "bzdura", "niedorzeczność". A przecież to prosta droga do eliminowania dialogu z naszymi pociechami.
Dzieci też potrafią opowiadać historie
Autorka w ostatnim rozdziale postanowiła oddać głos najmłodszym. Oni odwdzięczyli się takimi historiami, że włos jeży się na głowie. "Mała książka o strachach" to po prostu świetna sprawa.
Seks |WIesław Sokoluk | Recenzja
Seks. Wiesław Sokoluk |
Książka „Seks. Dobrze jest, gdy się wie” jest barwną kompozycją rozmów z Wiesławem Sokolukiem, znakomitym polskim seksuologiem, utalentowanym gawędziarzem, który zwykł mówić o sobie „Wędrowny seksuolog”.
Rozmowy prowadzone przez Dorotę Krzemionkę i Piotra Żaka ukazują stan seksualnego życia Polaków XXI wieku. Wiesław Sokoluk barwnie mówi o tym, że górale uwielbiają z rana, kobiety seksem manipulują a z dziećmi nadal nikt nie umie o seksie rozmawiać. To tylko niektóre przykłady gawędziarskiego (i skutecznego) opowiadania Sokoluka o sferze alkowy.
Po co nam Wisłocka? Mamy Sokoluka!
Po co chodzimy ze sobą do łóżka? Czy seks wiąże trwale? Czy ona musi chcieć zawsze? Czy on musi zawsze? Okazuje się, że w XXI wieku poszliśmy w sferze seksu i zdrowia w zabobony i przesądy niż wiedzę sprawdzoną. Przykładem niech będzie TikTok i filmy, w których kobiety udają, że robią sobie dobrze ogórkiem albo zdejmują majtki bez zdejmowania spodenek.
Mity na temat seksu w Polsce
Dziewczyny twierdzą, że podmycie colą po stosunku zapobiega ciąży. Chłopcy są przekonani, że antykoncepcja to domena płci pięknej. Z tego błędu nie wyprowadzają młodzieży rodzice, którzy do dzisiaj są przekonani, że to ona zawsze jest winna. Nie dziwi więc ostatni wyrok pewnego sądu, który stwierdził, że to ofiara jest winna gwałtu, bo założyła ... stringi. Koniec świata dzieje się na naszych napalonych oczach. A my nadal chcemy seksu tylko nie mamy z kim.
Czy seks po 50 to jeszcze seks?
Z drugiej strony mamy wiele par, które chcą uprawiać seks po pięćdziesiątym, sześćdziesiątym czy nawet siedemdziesiątym rokiem życia. Polska perspektywa prezentowana przez Wiesława Sokoluka w tym temacie jest bardzo ciekawa, wymaga jednocześnie większej dyskusji wraz z wydłużeniem długości naszego życia.
Seks w pigułce (i nie jest to viagra)
Wiesław Sokoluk tłumaczy, jak rozmawiać z dziećmi o sferze seksualności i dlaczego dzisiejsze nastolatki wolą czerpać wiedzę z internetu. Jest gro ciekawych opowieści o pornografii w sieci i jej wpływie na człowieka a także parę zabawnych opowieści, które pokazują, jacy naprawdę jesteśmy wy kobiety i my mężczyźni.
Świetne rozmowy, które nie tylko edukują ale również dają do myślenia.
sobota, 17 listopada 2018
Ostatni bastion Barta Davesa. Stephen King
Ostatni bastion Barta Davesa. Stephen King jako Richard Bachman |
Stephen King nie tylko udowadnia, że wampir czy wilkołak są stworami prawdziwymi i w razie spotkania z nimi należy uciekać ile sił w nogach. Czasem nasza rzeczywistość jest straszniejsza niż jakikolwiek strach rodem z gotyckich powieści grozy. O tym jest właśnie "Ostatni bastion Barta Davesa".
Główny bohater - Barton George Daves jest właścicielem wielkiej pralni przemysłowej. Interes idzie świetnie do momentu, kiedy na raka umiera jego syn. Jak w dominie padają kolejne klocki. Teren, na którym stoi jego zakład ma zostać wywłaszczony bo przejdzie tamtędy autostrada.
Atmosfera w domu Barta pogarsza się, czego nie wytrzymuje jego żona. On sam nie chce opuścić domu. Czeka z całym arsenałem na nadjeżdżające buldożery. Finał powieści będzie krwawy czy obejdzie się bez ofiar?
Codziennie media atakują nas opowieściami o niesprawiedliwości kraju, w którym żyjemy. Ktoś ukradł miliony i żyje sobie spokojnie nie ponosząc za to kary. Staruszka jest wyrzucona na bruk bo nie stać jej na opłacenie mieszkania i jednoczesnego kupowania sobie leków. Dzieci zabierane są rodzicom, bo nie mają pieniędzy na ich utrzymanie.
Historii można mnożyć i wszystkie spotykają się w jednym punkcie - frustracji ofiar i ich desperacji. Człowiek postawiony pod ścianą za wszelką cenę będzie próbował się bronić. Dla niego instytucje, które atakują go będą wielkim problemem. Bart Daves jest praktycznie każdym z tych pokrzywdzonych przez system.
Cały czas aktualne jest pytanie o jakość działania tych państwowych instytucji? Czy coś zmieniło się od czasu napisania "Ostatniego bastionu"? Czy problem z urzędnikami, którzy chcą mieć coraz większy na nas wpływ się pogarsza? Diagnoza nie jest według mnie optymistyczna.
Bez efektów specjalnych, strzyg i upiorów Stephen King straszy nas bardziej niż kiedykolwiek. Nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy znajdziemy się na miejscu Barta Davesa. Granica w Polsce jest rzeczywiście bardzo, bardzo cieńka.
Warto przeczytać.
Siedmiopiętrowa góra. Thomas Merton
Siedmiopiętrowa góra. Thomas Merton |
Siedmiopiętrowa góra Thomasa Mertona jest jedną z najsłynniejszych książek, jakie kiedykolwiek napisano o poszukiwaniu wiary, nadziei i pokoju. Autor w znakomity sposób pokazuje "noc ciemną" i radość z odzyskanego pokoju.
Jeśli zastanawiasz się, jak żyć i odpowiedzi nie udzielił Tobie ani premier Donald Tusk, szef KNF, który chciał 40 mln złotych oraz Leszek Czarnecki chcący więcej i więcej warto sięgnąć po "Siedmiopiętrową górę".
Jest to niepowtarzalny dokument duchowy człowieka, który odszedł od świata dopiero wówczas, gdy całkowicie się w nim zanurzył. "Miałem - pisze Merton - postawić stopę na brzegu podnóża wąskiej, siedmiopiętrowej góry czyśćca, bardziej stromej i ciężkiej do pokonania, niż mogłem sobie wyobrazić, a nie zdawałem sobie wcale sprawy z trudu wspinania się, jaki stał przede mną".
Opowieść o pokusach tego świata, zanurzaniu się w nich i powolnym wypływaniu na prawdziwy ląd pokazuje, że nawet w XX czy XXI wieku możemy szukać nowych świętych. Podobnie do brata Alberta Chmielowskiego Merton wyrzeka się wszystkich doczesnych dóbr i staje przed bramą klasztoru z nadzieją, że ktoś przyjmie jego chętne serce i ducha do wspólnoty.
Dziw bierze, że we wspomnianym klasztorze energii bracia mają więcej niż ludzie "na wolności". Unikający częstych konwersacji czy rzadko odwiedzani przez rodziny wydają się być osobami szczęśliwszymi od nas. Czy znaleźli Absolut? Czy wiedzą, co w życiu jest najważniejsze?
Lenistwo i tchórzostwo to dwaj najwięksi nieprzyjaciele życia duchowego - mawiał Thomas Merton. Widać wyraźnie, że jego droga to nie zamykanie się w sobie - co dzisiaj czyni wielu z nas - i mantra narzekania do sufitu. Ilość lektur, spotkań z przyjaciółmi czy obcymi ludźmi dały mu możliwość poznania ścieżki, którą wytrwale kroczył.
Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak wygląda taka droga poznawania swojego powołania, słuchania wewnętrznego głosu i odnajdywania siebie w świecie pełnym bezsensownych bodźców - "Siedmiopiętrowa góra" jest właśnie dla niego.
Polecam.
piątek, 16 listopada 2018
Rok wilkołaka. Stephen King
Rok wilkołaka. Stephen King |
Kiedy mieszkańcy odnajdują zwłoki noszące ślady wilczych kłów zostaje zorganizowana wielka obława. Nic z niej jednak dobrego nie wynika - przede wszystkim nie znaleziono sprawcy. Jest jednak jedna osoba - niepełnosprawny Marty wierzący, że sprawcą jest ... wilkołak. Nastolatek sam wybiera się na łowy i kiedy spotyka potwora rani go w oko.
Następnego dnia jedynym człowiekiem z opaską, której wcześniej nie miał jest pastor.
Stephen King w "Roku wilkołaka" prezentuje nam opowieść trzymającą w napięciu od stycznia do grudnia. Piszę - od stycznia do grudnia bo powieść podzielona jest właśnie na miesiące. Każdy rozdział to kolejny miech.
Czytamy o Maine i mieszkańcach, którzy nie wiedzą, kto jest sprawcą zbrodni. Potem - dzięki odważnemu dziecku widzimy, jak zło zaczyna wychodzić z ukrycia by w końcu przegrać. To wszystko zaś odbywa się w przepięknej, amerykańskiej przyrodzie i porach roku, które oddziaływują zarówno na ludzi jak i ... wilkołaka. Chodzi mi tu przede wszystkim o pełnie księżyca ujawniające zło zasiane w pastorze.
Czytamy o Maine i mieszkańcach, którzy nie wiedzą, kto jest sprawcą zbrodni. Potem - dzięki odważnemu dziecku widzimy, jak zło zaczyna wychodzić z ukrycia by w końcu przegrać. To wszystko zaś odbywa się w przepięknej, amerykańskiej przyrodzie i porach roku, które oddziaływują zarówno na ludzi jak i ... wilkołaka. Chodzi mi tu przede wszystkim o pełnie księżyca ujawniające zło zasiane w pastorze.
Znów - podobnie choćby do bohaterów powieści "To" - to właśnie dziecko jest tym, który wygrywa walkę ze złem. Podejmuje przyłbicę, staje się odważne, rezolutne i wierzące w dobro podczas gdy inni wydają się cierpieć na amnezję i ślepotę.
Zło czai się wszędzie - zdaje się pisać King stąd pewnie wilkołakiem okazuje się poczciwy pastor. Choć powieść nie jest tak popularna jak "Carrie" czy "Miasteczko Salem" to warto sięgnąć po nią. Dobra zabawa murowana.
Zło czai się wszędzie - zdaje się pisać King stąd pewnie wilkołakiem okazuje się poczciwy pastor. Choć powieść nie jest tak popularna jak "Carrie" czy "Miasteczko Salem" to warto sięgnąć po nią. Dobra zabawa murowana.
wtorek, 13 listopada 2018
Co Ty mówisz? Magia słów czyli rozrywka dla dzieci
Co Ty mówisz? Magia słów czyli rozrywka dla dzieci |
Z czym kojarzy się Tobie retoryka Drogi Czytelniku? Sztuka łagodnego i skutecznego posługiwania się językiem jest w XXI wieku narzędziem nie tyle przekonywania, co wciskania ludziom "jedynie słusznego poglądu na świat i okolice".
Aneta Załazińska wespół z Michałem Rusinkiem w "Co Ty mówisz? Magia słów czyli rozrywka dla dzieci" uczą młodych czytelników jak zachować, pielęgnować i prezentować swoje sądy o różnych sprawach.Bohaterka opowieści obojga autorów próbuje więc przekonać rodziców, aby pozwolili jej uczęszczać na kurs fotografii. Umiejętnie dobierając argumenty (i słowa) zbija kontrargumenty rodziców o słomianym zapale i zapatrzeniu w koleżankę Martę. Czy koniec końców zapisuje się na upragnione zajęcia?
Kiedy indziej tata naszej bohaterki ma wygłosić przemówienie na zebraniu klubu rowerowego. Tylko jak zacząć? I do kogo mówić? Znów okazuje się, że zawsze do publicznych wystąpień należy się przygotowywać. Żeby potem nie było, że czarne jest białe a białe czarne. Żeby pamiętać, że caryca z historii nazywała się Katarzyna i że mówi się "szedłem" a nie szłem.
Autorzy przypominają, że język mówiony to nie język pisany. Retoryka to także sztuka wyboru - nie zawsze da się przekonać do swojego zdania i nie zawsze trzeba kupować to, co pięknie w słowa ubierają inni.
Pozostałe elementy retoryki znajdziemy w książce "Co Ty mówisz? Magia słów czyli rozrywka dla dzieci". Prof. Kotarski (UG) gdyby ją czytał - rozpływałby się w pochwałach dotyczących tej lektury. Załazińska i Rusinek udowadniają, że ten, kto pięknie włada słowem wygrywa więcej niż Polak na saksach, platformie wiertniczej czy w londyńskim kasynie. Pieniądze to nie wszystko :)
Klasa autorów i wysoka jakość książki nie pozostawia wyboru. "Co Ty mówisz? Magia słów czyli rozrywka dla dzieci" to obowiązkowa lektura dla szkół, rodziców i dziadków. Okazuje się, że w słowie ukryte jest więcej skarbów niż mogło się nam wydawać.
Zapraszam do lektury.
Subskrybuj:
Posty (Atom)