czwartek, 8 listopada 2018

Dziewczynka z parku. Barbara Kosmowska

Dziewczynka z parku. Barbara Kosmowska

Jak rozmawiać z dziećmi o śmierci? Jak my sami ją rozumiemy? Czy potrafimy sobie radzić ze śmiercią i uczyć tego nasze pociechy? "Dziewczynka z parku" Barbary Kosmowskiej prezentuje ten problem w prosty i ciekawy sposób.


Główna bohaterka opowieści - Andzia jest bardzo smutna. Choć od śmierci jej taty minęło już pół roku smutek i rozpacz nie opuszczają jej i jej mamy. Sportowy samochód, którym jeździł tata wystawiono na sprzedaż. Mama ma często zapłakane oczy i nie ma już pasjonujących rozmów, gry w chińczyka oraz pysznego sernika z brzoskwiniami - lekarstwa na wszystkie smutki.

Andzia żyje jednak tajemnicą, którą powierzył jej tata. Czy to możliwe, że on nadal nad nią czuwa? I czy tą tajemnicę zdradzi Jeremiaszowi, który staje się jej najlepszym kolegą?

"Dziewczynka z parku" to opowieść o wspomnieniach, które bolą, ale też są tym, co posiadamy najcenniejszego. Są relacje, miłość i emocje, których nie można się wstydzić. Jest możliwość rozmowy, z której wiele osób rezygnuje na rzecz wygodnego milczenia i oddalania się od siebie. Zamiast próbować działać - opadają w nicość.


Barbara Kosmowska mówi o śmierci i stracie w sposób prosty, a jednocześnie pełen szacunku dla swoich bohaterów i czytelników. Pokazuje również sposoby, dzięki którym łatwiej przeżyć jest stratę i podnieść się po niej silniejszym.

Wątek ciężkiej choroby, na którą choruje Jeremiasz jest ważnym elementem "Dziewczynki z parku". Cukrzyca - bo o tej chorobie mowa spotyka się w z nienawiścią i traktowaniem Jeremiasza jak trędowatego. Wbrew pozorom takie rzeczy dzieją się w Polsce XXI wieku i sam byłem świadkiem rozmowy matek, które zastanawiały się, czy cukrzyca roznosi się przez powietrze wydychane przez chorego (sic!). Dopiero spotkanie z matką chorej dziewczynki uświadomiło wielu prawdę o tym schorzeniu.  Brak szczepionek na odrę, ruch antyszczepionkowy czy Jerzy Zięba to przy tym pikuś.

Świetna książka - nie tylko dla dzieci.



środa, 7 listopada 2018

Dziwna pogoda. Joe Hill

Joe Hill. "Dziwna pogoda"

Joe Hill - jeden z dwóch synów Stephena Kinga  stawiany jest na równi z takimi pisarzami, jak Peter Straub, Neil Gaiman czy Jonathan Lethem. 


Jego fenomenalne "Rogi", których ekranizacja nie powalała, opowiadania oraz "Nosferatu" należą do klasyki gatunku współczesnego horroru. W „Dziwnej pogodzie”, frapującej kronice niekończącej się wojny między dobrem i złem, sprawnie obnaża mrok kryjący się pod powierzchnią codziennego życia.

Swoim mistrzowskim piórem Joe Hill przesuwa granice gatunku na nowe terytoria. Joe Hill szuka (i znajduje!) miejsca, których wszyscy się boimy. Miejsca, których może nigdy nie chcieliśmy zobaczyć.

Zabierając czytelników w nieznane, Joe Hill, literacki alchemik, skupia się w swoich czterech minipowieściach na najważniejszych elementach ludzkiej egzystencji: pamięci i niepamięci, wyobrażeniach i fantazjach, bestialstwie i bezradności, lęku i brawurze, deszczu i wietrze, śmierci i życiu, marzeniach… i koszmarach.

Bohaterowie Joe Hilla nie znają naszego wezwania "Od powietrza, głodu, ognia i wojny - wybaw nas Panie!" więc w iście amerykański sposób radzą sobie z kataklizmami, które zaatakowały ich Stany Zjednoczone. Poranieni przez szpikulce spadające z nieba, zostawieni na tajemniczej chmurze, która przypomina UFO chcą za wszelką cenę przeżyć. Czy jednak się im to uda?

Każda z opowieści jest dopracowana i zaskakująca. Joe Hill uważnie czytał i słuchał taty. Choć mniej płodny - autor "Dziwnej pogody" jest godnym następcą ojca. Brawo!



wtorek, 6 listopada 2018

Potęga irracjonalności - nowe poprawione i rozszerzone wydanie

Potęga irracjonalności. Dan Ariely

Bierzemy kredyty, zakochujemy się, rodzimy dzieci i zmieniamy pracę racjonalnie. To ostatnie słowo powtarzane jest pewnie i bez zastanowienia przez większość z nas. A gdyby tak przyszedł Dan Ariely  i powiedział, że ta racjonalność to nam się tylko wydaje? 



W nowym, poprawionym i rozszerzonym wydaniu przełomowego bestsellera New York Timesa Dan Ariely obala to popularne przekonanie. Przepłacamy za marki, które mają tylko dobrze wypromowane nazwy. Odwlekamy decyzję o odchudzaniu ... bo jutro też jest dzień. Mówimy sobie, że dzisiaj piątek i mamy szansę zjeść bardzo dobre frytki belgijskie. A odchudzanie? Tak, jak pisałem - jutro też jest dzień z równie dobrym torcikiem Sachera, Big Makiem czy shakiem.

Takie zachowania nie są jednak przypadkowe ani pozbawione sensu. Przeciwnie, są systematyczne i przewidywalne, a co za tym idzie – czynią nas przewidywalnie irracjonalnymi. Także wtedy, gdy mamy możliwość oszukiwać chociaż zawsze podkreślamy, że moralność jest dla nas najważniejsza. Oszukiwać? Nigdy! Gdy jednak nadarzy się okazja ...

Dan Ariely obala naszą "silną psychikę" rozdział po rozdziale. Szczególnie ciekawie wygląda doświadczenie z seksem związane. Kiedy pytani "na spokojnie" ochotnicy opowiadali o swoich preferencjach byli bardzo racjonalni. Jednak w chwili gdy dodano bodźce seksualne prawie 90 procent żądnych było ostrych wrażeń z byle kim, bez względu na wiek i bez zabezpieczenia. Dzika natura mężczyzn? A może siła irracjonalności?

Autor nawet na własnym przykładzie pokazuje irracjonalność działań. Czy to w historii o ubezpieczeniu samochodu (broń nasz Boże od amerykańskich ubezpieczalni) oraz o tym, czy opatrunek u poparzonych należy ściągać szybko czy wolno.

Książka pokazuje czytelnikowi, dlaczego czasem nie udaje nam się dokonać czegoś, czego tak bardzo pragniemy. Czy to jeśli chodzi o relacje, seks czy sukces zawodowy. W "Potędze irracjonalności" znajdziemy także odpowiedź na odwieczne pytanie dotyczące dobrego podarunku dla teściowej podczas pierwszego obiadu. Wino a może pieniądze?

Zapraszam do zupełnie racjonalnej (?) lektury "Potęgi irracjonalności".


Poza sezonem | Jørn Lier Horst | Recenzja

Poza sezonem. Jorn Lier Horst

"Poza sezonem" to kolejna genialna opowieść rodem z Norwegii. Tym razem komisarz William Wisting daje się ponieść się jesiennej depresji. A niedaleko czają się złoczyńcy prima sort.


Wisting - komisarz prawie doskonały


Komisarz William Wisting widział niejedną groteskową śmierć. To, co zobaczy w Stavern może być dla niego zaskoczeniem. Jakby sprawca nie miał nic do stracenia. Ciało znalezione w domku letniskowym jest zmasakrowane jakby ktoś przepchnął je przez maszynkę do mięsa. Pozostawiony odcisk buta niewiele wnosi do śledztwa.

Martwe wróble - znak?


Na dodatek komisarz Wisting nie jest zachwycony, kiedy jego córka Line decyduje się na wyprowadzkę do drewnianego domku u ujścia fiordu. Jego niepokój wzrasta, kiedy policja odkrywa w najbliższej okolicy kolejne zmasakrowane ciała, a z nieba zaczynają spadać martwe wróble.

Kto stoi za zbrodniami? Tym razem komisarz William Wisting zmierzy się z mafią handlującą narkotykami, włamywaczami z Litwy i "porządnymi" norweskimi obywatelami mającymi dużo na sumieniu.  

Litwo, ojczyzno moja!


Autor świetnie prezentuje bliski nam wschodni klimat i panujące na Litwie kontrasty. Oprócz wielkiego bogactwa mamy przerażającą biedę. W samym środku znajduje się William Wisting - komisarz będący w pierwszej 10 śledczych.

Czysty umysł. Doskonały detektyw


Bez alkoholu, narkotyków czy innych uzależnień prowadzi William Wisting dochodzenie łącząc kolejne dowody w przerażającą całość.  Jak w opowieści o Felicii, Jaskiniowcu czy kluczowym świadku nasz komisarz zauważa szczegóły, jakich czytelnik nie widzi. To jest największa  siła książek Horsta - brak nudy i kompletne zaskoczenie.

Czytelnik nie wie, kiedy morderca znów zaatakuje. I czy w ogóle będzie ten kolejny raz?  Doświadczenie w pracy w policji i pisarskie rzemiosło sprawiają, że Jorn Lier Horst tworzy produkty z wyższej półki. Szczegóły są ważne i prawdziwe. Procedury niewymyślone.

Płacimy za taką literaturę niską cenę, choć warte są tyle ile oryginał opowieści " O obrotach sfer niebieskich".


 

poniedziałek, 5 listopada 2018

Uniesienie. Stephen King

Uniesienie. Stephen King
Wszystko, co dobre kiedyś się kończy. 1 listopada przypomina nam o tym szczególnie. Podobnie jak "Uniesienie" Stephena Kinga. Po lekturze tej książki nic już nie będzie takie same.



Scott Carey wciąż traci na wadze. Świetna wiadomość dla kogoś, kto zawsze miał lekki problem z otyłością! Tylko że on wygląda wciąż tak samo. Nikt z jego otoczenia nie uwierzyłby, że waga, na którą codziennie wchodzi, za każdym razem pokazuje mniej kilogramów.

Niezależnie od tego, ile Scott zje i co na siebie włoży. Nawet hantle, które w momencie ważenia trzyma w rękach, nie mają żadnego wpływu na jego wagę. Jak gdyby otaczał go kokon nieważkości. Albo ktoś rzucił na niego klątwę, jak w jednej z powieści Stephena Kinga.

Scott podchodzi do całej sprawy ze stoickim spokojem, bo, o dziwo, czuje się wspaniale, jakby jego przedziwna przypadłość wyzwalała w nim wszystko co najlepsze. Nawet kiedy zdaje sobie sprawę, że tajemniczy proces przyśpiesza i Godzina Zero być może nadejdzie znacznie szybciej, niż przewidywał.

Stephen King nie jest już pisarzem tylko grozy. W "Uniesieniu" mierzy się z tematem odchodzenia lub jak kto woli umierania. Stosując metaforę i ubierając opowieść w piękne słowa pokazuje, że można się do śmierci przygotować.

Scott wznosi się ponad podziały panujące w Castle Rock - dosłownie i w przenośni. Prawdopodobnie w tym mieście od czasów "Sklepiku z marzeniami" wszyscy głosują tam na republikanów, nie szanując inności i wyrzucając pojęcie tolerancji z codziennego języka. Donaldowi Trumpowi i jego pomysłowi strzelania do imigrantów przyklaskują ochoczo. A jednak jeden człowiek - Scott Carey, który zdaje sobie sprawę, iż jego czas się kończy może zmienić to miejsce o 180 stopni.

Oprócz starego i poczciwego Castle Rock w "Uniesieniu" znajdziemy nawiązania do "Przeklętego", osobistego i mocnego lęku Stephena Kinga przed zachorowaniem na raka oraz paru innych - wybitnie kingowskich rzeczy.

Choć czcionka jest już większa, a "Uniesienie" nie jest tak grube jak "To" to Stephen King nic z jakości nie stracił. Z wiekiem jest jak wino - im starszy tym lepszy. I ciut lżejszy jak Scott Carey.





czwartek, 1 listopada 2018

Omen. David Seltzer

Omen. David Seltzer

"Omen" to powieściowa wersja słynnego i kultowego już filmu z Gregorym Peckiem. Jej autorem jest scenarzysta tego obrazu, David Seltzer, będący również producentem i reżyserem filmowym. Jeśli szukacie odpowiedniej lektury na listopad 2018 to ta książka jest właśnie dla Was.


Jeremy Thorn jest amerykańskim ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Jego cierpiąca na depresję żona, po latach bezowocnych starań o potomstwo i kilku poronieniach, w końcu rodzi dziecko. Gdy jednak ambasador zjawia się w rzymskim szpitalu, słyszy od pracującego tam księdza, że jego nowo narodzony synek nie żyje, lecz może przyjąć dziecko, jako własne, kobiety, która zmarła podczas porodu. Thorn zgadza się na propozycję duchownego, nikomu o tym nie mówiąc, nawet żonie. Chłopcu nadano imię Damien.

Kilka lat później, podczas hucznej imprezy urodzinowej czteroletniego już Damiena, jego niania popełnia samobójstwo. To jedynie początek całej serii tajemniczych i złowróżbnych wydarzeń, które Thorn będzie próbował zrozumieć, aby zapobiec kolejnym nieszczęściom...

Książkowa wersja "Omena" jest równie ciekawa co film. Wiadomo, że wszystkie kolejne opowieści filmowe były słabe i nie cieszyły się taką popularnością jak ta z 1976 roku. Miała bowiem wszystko, czego widz i odbiorca kultury szuka na wielkim ekranie. Świetne aktorstwo, autentyczna groza, doskonała muzyka i zdjęcia sprawiają, że "Omena" można oglądać po wielokroć odkrywając coś nowego.

Podobnie jest w książce, która nie do końca pokazuje to samo, co film. David Seltzer daje nam możliwość poznania rozszerzonej historii, która pobudza wyobraźnię i podobnie jak kultowy film sprawia, że siedzimy w fotelu jak zahipnotyzowani.

Książka "Omen" ma klimat, pomysł i ciekawe zakończenie i tego właśnie w literaturze szukamy. Życzę miłej i udanej lektury.


wtorek, 30 października 2018

Lissy. Luca D'Andrea

Lissy

Włoskie góry jako idealna sceneria dla doskonałej powieści kryminalnej? Okazuje się, że tak właśnie jest w "Lissy". Luca D'Andrea stworzył opowieść, która wywołuje dreszcze i sprawia, że czytelnik rozumie, dlaczego to, co dzieje się w górach - w w górach dostaje.


Książka zaczyna się od mocnego uderzenia - znika żona szefa tyrolskiej mafii. Marlene postanawia uciec kradnąc szafiry, których wartość jest nie tyle materialna co mocno symboliczna. Należące do Konsorcjum - tajemniczej organizacji - precjoza muszą być bezwzględnie odnalezione. Oprócz zawiedzionego męża - Herr Wegenera w poszukiwania zaangażowany zostaje Zaufany Człowiek - osoba bezwzględna i skuteczna.

Podczas ucieczki dochodzi do wypadku. Marlene rozbija samochód i traci przytomność. Ratuje ją Simon Keller - sędziwy samotnik z wysokich gór. Keller pochodzi z rodziny, w której od pokoleń przepisuje się Biblię. Robił to jego ojciec - robi i on - ostatni z rodu wiernie hodujący w trudnych warunkach świnie. W tym tą najważniejszą - Lissy, kochaną Lissy...

W jakim celu to robi? Dlaczego Simon Keller udziela pomocy kobiecie, której w ogóle nie zna? Czym jest tajemnicze Konsorcjum, którym zależy na garstce szafirów podczas gdy obracają miliardami pochodzącymi z nielegalnych kasyn, wymuszeń i oszutw? To niektóre z pytań pojawiających się podczas lektury "Lissy".

Luca D'Andrea w "Lissy" umiejętnie wykorzystuje życie wewnętrzne bohaterów jako lustra dla czytelników. Wewnętrzne dialogi Herr Wegenera, Simona Kellera czy Marlene pokazujące przeszłość i motywy działania są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.  Tak dzieje się, kiedy Herr Wegener wspomina czasy II Wojny Światowej i swojego nauczyciela - bezwzględnego SS-mana. Tak jest podczas rozmowy z Zaufanym Człowiekiem, gdy ujawnione zostają tajemnice, o których Herr Wegener nigdy nikomu nie powiedział. Tak dzieje się podczas "rozmów" Simona Kellera z Lissy - zmarłą siostrą. Tak jest także wtedy, gdy Marlene grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.

Autor łączy mroczny klimat włoskich gór z szaleństwem, które opętuje każdego z bohaterów. Niezależnie od pozycji społecznej czy wykształcenia wszyscy poddają się emocjom, o których nie mieli zielonego pojęcia. Wydaje się, że jedyną ucieczką jest droga w dół. Czy to jednak możliwe gdy na zewnątrz panują złe warunki atmosferyczne a w głowie panuje mętlik?

Tytułowa Lissy to świnia, która odgrywa rolę ukochanej, zmarłej tragicznie siostry Simona Kellera i wszystkiego, co z tym związane. Matka umierająca przy porodzie, surowy ojciec, który oszalał i ten domek w górach. Marzenie wielu jest dla Simona przekleństwem, o którym trudno mówić a jeszcze trudniej żyć.

Podobnie jak w swojej książce "Istota zła" Luca D'Andrea zastanawia się nad motywami pchającymi człowieka do zbrodni. Czy to miejsce akcji - góry mają na nich taki wpływ? Dlaczego mroczna strona człowieka w warunkach ekstremalnych zawsze wygrywa? Chodzi tylko o sprawy przetrwania? Nie sądzę.

Świetna postać Zaufanego Człowieka, który odgrywa ważną rolę w życiu kolejnych bohaterów książki. Kim jest? Tobą? Mną? Przekonajcie się czytając "Lissy".