Przygody z Jørnem Liernem Horstem ciąg dalszy. "Gdy morze cichnie" to kolejna opowieść, w której doskonały kryminał pokazuje Norwegię jakiej nie znamy.
Nieprzytomny mężczyzna zostaje odnaleziony na schodach miejskiej apteki. Jest postrzelony w brzuch i najwyraźniej ktoś chciał, aby został zauważony. Wkrótce policja znajduje w pobliżu zwęglone kości na pogorzelisku. Kiedy dodatkowo fale wyrzucają na brzeg zwłoki, William Wisting rozumie, że tym razem będzie miał do czynienia z inną sprawą kryminalną.
Okazuje się bowiem, że zapomniana przez Boga mieścina może być centrum przerzutu dużej ilości narkotyków a nawet miejscem, w którym próbują ukryć się groźni terroryści. William Wisting wykorzystując swoje umiejętności oraz ekipę, która prawie nigdy nie zawodzi krok po kroku rozwiązuje sprawę. Finał zaskakuje nie tylko czytelnika. Wszystko to dzieje się w niezwykle szybkim tempie. Czas ucieka, a źli ludzie czekają aby zrobić coś naprawdę złego.
Horst po raz kolejny pokazał klasę i wyczucie w pisaniu swoich kryminałów. "Gdy morze cichnie" to opowieść policyjna z zaskakującym początkiem i efektownym zakończeniem. Lubię poczciwego komisarza Wistinga, który nie ma problemów z piciem czy narkotykami. Lubię gościa, bo w swojej pracy jest uczciwy i skrupulatny. Uwielbiam go, bo z dziennikarzami rozmawia tak, że stanowi wzór dla policjantów, którzy chcą wzorowo współpracować z mediami.
Kolejna świetna powieść Horsta. Polecam.
Zobacz także seria z Wistingiem.