niedziela, 26 marca 2017

Ofiara losu. Camilla Läckberg i jej szwedzki kryminał

"Ofiara losu" to niesztampowy kryminał, w którym Camilla Läckberg pokazuje bogactwo swojego talentu i siłę autorskiej wyobraźni.

Tym razem policja w Tanumshede bada wypadek samochodowy. To, co wygląda na tragiczne zdarzenie, po kolejnym, podobnym wypadku zaczyna budzić podejrzenia. Dlaczego osoby, które nigdy nie wylewały za kołnierz nagle mają kilka promili we krwi?

Policja ma pełne ręce roboty, tym bardziej że w mieście kręcony jest telewizyjny reality show. Obecność kamer podsyca tylko konflikt między „gwiazdami” a miejscową społecznością. Pogoń za zabójcą oraz problemy osobiste wywołują u Patrika Hedströma stres i frustrację. Tym silniejsze, że staje wobec największego dotąd wyzwania detektywistycznego w swojej karierze a przy okazji musi się zmierzyć z bolesną przeszłością.

Czytelnik sięgając po kolejne kryminały autorki ma wrażenie, że poziom inteligencji albo spada mu w zastraszającym tempie i tłumaczy to starzeniem się albo też Camilla Lackberg jest rzeczywiście królową kryminału. Bez kompleksów buduje po raz kolejny świetną opowieść, w której podejrzany jest każdy bez wyjątku a finał sprawia, że na dłuższą chwilę pozostajemy zaskoczeni i nie umiemy wytłumaczyć sobie, dlaczego od razu nie zauważyliśmy krwi na rękach mordercy. Mordercy, który był tak blisko...

Skupianie się nie tylko na wątkach śledztwa ale również na historii postaci sprawia, że "Ofiara losu" jest lekturą fascynującą i nienudzącą. Autorka nie skupia się za bardzo na psychice bohaterów, co wychodzi na plus całej opowieści. Wykorzystanie wątku reality show, które na szczęście największą popularność ma już za sobą sprawia, że człowiek raz jeszcze może zastanowić się nad słusznością i poziomem wartości współczesnej telewizji w ogóle. Poziomem, który jest bliski dna.

Choć wielu fanów przyznaje, że "Ofiara losu" jest słabszą książką Lackberg ja polecam ją z czystym sumieniem. Ekonomiści piszą dobre kryminały.

#czytam z woblink

niedziela, 19 marca 2017

Domek. Recenzja

Co opłaca się wybudować? Sypialnię, łazienkę a może garaż? Który dach wybrać - klasyczny, a może w stylu średniowiecza? Te i inne zadania czekają na rodziny, które zdecydują się na spędzenie weekendu podczas gry w "Domek".


W ciągu dwunastu rund gracze mają okazję do sprawdzenia swoich umiejętności w tworzeniu pięknego domu. Dzięki niesamowitym kartom jest okazja do tworzenia swojego idealnego domu. Oczywiście sama radość nie wystarczy - za każdy szczegół otrzymujemy punkty. Dobry projekt, wielkość salonu, funkcjonalność czy wykończenie całości - to jedne z wielu elementów składających się na wygraną.

Prawie 100 unikalnych grafik pozwala na niejednokrotną radość z rywalizacji. "Domek" jest regrywalny - po jednym razie będziecie mieli ochotę na dalsze rozgrywki. Wielu może nie pasować krótki czas kolejnych rund. W wypadku gry z małymi dziećmi to niezaprzeczalny atut.

Dla rodzin z dziećmi ważne będzie, że zasady są przejrzyste i nieskomplikowane więc bardzo dobrze gra się już z trzylatkiem. O sześciolatku nie wspomnę, bo to mistrz w tworzeniu łańcuchów pozwalających na uzyskanie sporej ilości punktów.

Ważny jest brak negatywnej interakcji. To nie "Cytadela" - nikt niczego nikomu nie może zniszczyć ani specjalnie utrudnić.

Dobra rodzinna rozrywka.

Do kupienia tutaj.

sobota, 18 marca 2017

Utopce czyli co działo się w 1984 roku

"Utopce" Katarzyny Pużyńskiej to kolejny kryminał, w którym czytelnik do końca nie zna głównego sprawcy opisanych zdarzeń. Co więcej okazuje się, że nawet w XXI wieku ... wampiry istnieją i sieją ostry zamęt w lokalnej społeczności.

Podczas upalnego lata 1984 roku w Utopcach dzieje się wiele. Ktoś umiera na wściekliznę, komuś umiera dziecko. W tym wszystkim znajduje się światowej sławy lekarz i artystka, która ma plan. Zaczyna się od altany i ... szkieletu wampira. Klątwa zostaje obudzona. Miejscowi wieszczą tragedię - przyjezdni śmieją się z wiary w zabobony. Aż dochodzi do tajemniczej zbrodni. Krwawe ślady na porzuconych ubraniach świadczą, że stało się coś strasznego. Ale gdzie są ciała?

Trzydzieści lat później sprawę rozwikłać muszą Daniel Podgórski i kontrowersyjna Klementyna Kopp. Perturbacje w życiu prywatnym śledczych utrudniają dotarcie do prawdy. Czy uda im się odkryć tożsamość mordercy? A może tylko obudzą przyczajonego przez lata wampira i nic nie będzie już w stanie powstrzymać nadchodzącego zła?

Pużyńska w kolejnej opowieści o policjantach z Lipowa łączy doświadczenie psychologa i zainteresowanie tajemnicami pracy policji. Nierozwiązana zbrodnia sprzed lat to tylko pretekst do prezentacji ciekawych zdarzeń i problemów, jakie mają miejsce obecnie. Tak jak pisałem poprzednio - autorka kreśli postaci i zdarzenia tak prawdziwie, że mógłbym teraz wsiąść w samochód i jechać do takiego Lipowa, któremu daleko do rzeczywistości.

Mistrzowska jest prezentacja problemów Klementyny Kopp, która po śmierci partnerki z trudem łapie kontakt z otoczeniem. Odchodzenie w stronę przesądów, które wymyśliły wampiry i siłę perswazji sprawiają, że mamy powieść wielowątkową - nie tylko kryminalną.

Chcę więcej Pużyńskiej więc zaczynam "Dom czwarty".

wtorek, 14 marca 2017

Trauma. Graham Masterton

"Trauma" Grahama Mastertona to opowieść, która przeczy głosom mówiącym o marnym talencie pisarza. Teraz do kupienia w Biedronce za 9,99 zł.


Bonnie Winter pozornie jest typową kobietą. Niepracujący mąż i mający problemy nastoletni syn mają wieczne pretensje do kobiety, która stara się zarobić pieniądze. Praca Bonnie nie należy do standardowych - kobieta doprowadza do porządku miejsca zbrodni. Niejedno już widziała, więc naprawdę dużo potrzeba, by zrobić na niej wrażenie. Nawet wylane na głowę piwo czy syn uczestniczący w wojnie gangów nie rusza Bonnie.

To jednak tylko pozory, które pokazują jak krucha jest ludzka psychika. Masterton pokazuje, że niewiele potrzeba, aby z normalnej osoby stać się kimś innym. Na przykład chodzącym złem przekraczającym mroczną granicę życia i śmierci. W tle oczywiście unoszą się duchy i wierzenia meksykańskie pobudzające wyobraźnię czytelnika jeśli idzie o sprawy ostateczne.


Genialna, niepokojąca, wytrącająca z równowagi powieść Grahama Mastertona ukazuje to, co niewyjaśnione z przerażającą precyzją i elegancją, odnajdując zagrożenie nawet w najzwyklejszych elementach życia codziennego.

poniedziałek, 13 marca 2017

Łaskun | Katarzyna Puzyńska | Recenzja

Czy można pisać dobrą książkę o polskich policjantach z małej wsi? Katarzyna Puzyńska rozbija system kreśląc przygody drużyny z Lipowa.

Czekam na Was, ale się nie spieszcie. Ks. Kaczkowski we wspomnieniach rodziny i przyjaciół

O księdzu Janie, którego miałem okazję poznać osobiście pisałem już wielokrotnie. Czy to przez pryzmat jego książek czy przy innych okazjach. "Czekam na Was, ale się nie spieszcie" to opowieść o nim ale nie bez niego. Choć napisana po śmierci księdza pokazuje bogactwo założyciela puckiego hospicjum i ogromny wpływ, jaki wywiera na bliskich sobie ludzi.

Zaczyna się rozmową z Kapsydą Kobro-Okołowicz, która miała okazję poznać księdza - celebrytę chyba bardziej niż inni, którzy przebywali z nim dłużej. Jej widzenie jest o tyle cenne, że sama doświadczyła choroby oraz fakt, iż nie była za bardzo religijna. Połączenie dwóch różnych światów pokazało, iż dobrzy ludzie stworzą symbiozę, która pozwala rozwalić skostniały system. Kapsyda oprócz bezpośredniej relacji z księdzem Kaczkowskim miała okazję poznać puckie hospicjum i ludzi, którzy je tworzą. Ludzi, którzy tak jak ona zmienili się, nabrali odwagi, aby ruszyć z kanapy i zmieniać świat na lepsze.

"Czekam na Was, ale się nie spieszcie" to także pacjenci, którzy traktowani indywidualnie i otoczeni niesamowitą opieką mogli czuć się w hospicjum jak w domu. Chciałoby się, żeby tacy lekarze, takie pielęgniarki i taka atmosfera panowała także w zwykłych szpitalach. Czy to na kardiologii, oddziale położniczym czy pediatrii. I jeszcze rzecz o dobrych posiłkach, które dają czasem więcej niż najlepsza farmakologia.

Książka kończy się wspomnieniami rodziny i współpracowników księdza Jana. Widać wyraźnie, że duchowny przygotował wszystkich na swoje odejście. Wspomnienia ojca czy szwagierki wzruszają i dają nadzieję. Na to, że istnieje życie po śmierci i dobrzy ludzie rzeczywiście nie umierają na zawsze. Żyją na przykład w tak ciekawych wspomnieniach o rozpływającej się w ustach polędwicy.

#czytamzwoblink