wtorek, 13 sierpnia 2019

Nietoperz i suszone cytryny

Marcin Meller - niezrównany felietonista Polityki, Newsweeka po raz kolejny zebrał najlepsze felietony z lat 2016-2019 w tomie o zagadkowej nazwie "Nietoperz i suszone cytryny".

Nietoperz i suszone cytryny


W zbiorze tym dawka humoru w państwie, które humorem nie grzeszy jest naprawdę duża. Dostaje się oczywiście partii rządzącej nam od dłuższego czasu. Meller świetnie pokazuje sukcesy nasze dyplomacji, remisy z największymi wrogami i mozolną naukę jedzenia widelcem państwa, które gdyby nie Polska nie wiedziałoby, że z soku z winogron można robić świetne wina.
Meller pokazuje, jak w Polsce można nagle stać się ulubieńcem prawej, lewej albo dupy strony. Wystarczy jedno zdanie o zmęczeniu PO i już ten Meller jest za PiS. Napisze gość pozytywne słowa o PO - już internauci widzą go jedzącego ośmiorniczki i mule. O tempora! O mores!

Felietonista nie ma łatwego życia prywatnego. Piątki z reguły podporządkowane są pisaniu felietonów, które powstają w mękach i pocie czoła. Żona Marcina Mellera wspiera go dobrym, choć czasem ciętym słowem - jako rasowa feministka i sama również popełnia tę formę literacką publikując w "Tygodniku Powszechnym".

Tak w ogóle to ma ciekawą rodzinę Marcin Meller - bez niej felietonistą byłby marnym. Podobnie jak bez Gruzji, tysięcy kilometrów spędzonych w podróży i masie rozmów prowadzonych jeszcze w dobie przed internetem. Dziw bierze, ile w rzeczywistości można poznać ludzi, przeżyć zdarzeń i sytuacji.

Nie ze wszystkim trzeba się z Mellerem zgadzać. Nie trzeba na wszystko reagować. Znamienne jest, że chłop używa mózgu do myślenia. Mówi, jak jest - bez sympatii politycznych, rodzinnych. Tak było w przypadku jego świetnego tekstu o rządzeniu z gabinetów w czasie kadencji Jerzego Buzka. Takich tekstów już nie ma - podobnie jak dziennikarzy.

Trzymam kciuki za powstrzymanie się od palenia i próbę bycia dobrym wegetarianinem lub weganinem. A opisanego w jednym z felietonów prosiaczka też bym zjadł - nawet afiszując się swoim wege coś tam. 

Meller - pisz dalej! Robisz to bardzo dobrze!

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Najlepsze narkotyki według Witkacego

Narkotyki to zbiór esejów autorstwa Stanisława Ignacego Witkacego, wydany po raz pierwszy w 1932 roku. Poszczególne eseje dotyczą nikotyny, alkoholu, kokainy, peyotlu, morfiny i eteru — i takie tytuły noszą kolejne rozdziały.



W każdym z esejów Witkacy opisuje własne doświadczenia ze wskazanymi substancjami — opowiada zarówno przeżycia i wizje po zastosowaniu tychże używek, swoje pozytywne i negatywne wrażenia, jak i komentuje wpływ na społeczeństwo.

Narkotyki


Pomimo upływu lat od napisania esejów przyznać trzeba rację autorowi, iż nikotyna oprócz smrodu i pewnego rodzaju przyzwyczajenia nic nie daje. Kokaina jest dla Witkacegoi narkotykiem utrudniającym niż ułatwiającym życie. Morfina to początek końca przez wzgląd na jej silne działanie i uzależnianie. Eter zaś to ciekawy eksperyment, z którym pierwszy raz zetknął się Witkacy ... w dzieciństwie.

Zbiór zawiera również appendix, w którym Witkacy zabiera głos w sprawach higieny i zdrowia, a także udziela porad i podaje przepisy. Odwieczna wada Polaków - słaba higiena była znana autorowi "Narkotyków" z autopsji. Witkacy z humorem podchodzi do tych bogatych domów, w których matrony śmierdzą i pudrem ukrywają swoje niedoskonałości. To samo tyczy się czystości pomieszczeń, w których mieszkali ówcześni.

Gdyby dzisiaj Witkacy zobaczył sportowe poruszenie dostałby zawału. Nie był on miłośnikiem kultury fizycznej acz w esejach zauważa pozytywny wpływ gimnastyki na ciała wątłe i nieużywane.

Przez wielu eseje Witkacego miały być pochwałą środków odurzających. Jestem przekonany, iż jest zupełnie inaczej.

Lektura klasyczna i obowiązkowa.




Układ Trójmiejski

Choć książka Sylwestra Latkowskiego - "Układ Trójmiejski" ma ponad dwa lata to opisywane przez niego zdarzenia nadal nie mają rozwiązania.


Choć Marcin P. wraz z małżonką siedzą w areszcie a długość odczytywania aktu oskarżenia szokuje nawet Kamila D. potrafiącego pokonać szmat drogi będąc nawalonym jak bela to w sprawie Amber Gold wiedza nie jest większa niż wtedy, gdy badał ją Sylwester Latkowski.

Układ Trójmiejski. Sylwester Latkowski


Jego rozmowy z Michałem Tuskiem dotyczące jego pracy w OLT Express - firmie związanej z właścicielami Amber Gold pokazują, że każda władza mało przejmuje się prostym obywatelem czy Polską jako "wartością nadrzędną". Nie mogąc uchronić nawet syna premiera od udziału w wątpliwym interesie nie można wymagać, by w większych sprawach było lepiej.

W układzie, który śledzą to PiS, to PO lub pozostały polityczny plankton to właśnie politycy czują się jak ryba w wodzie. Duże pieniądze, władza i seks - masa seksu sprawiają, że "wartości nadrzędne" przestają istnieć. Pewnie dlatego układ nie został rozbity a jego tropienie jest ulubionym politycznym zajęciem zaraz po lotach tu i tam w ramach pracy aktywnej - nie pasywnej.


Rozdział "Układu Trójmiejskiego" dotyczący trójmiejskiego biznesmena dorabiającego się w pocie czoła a potem będącego ofiarą porwania i wykorzystania przez służby każe przestać wierzyć w jakąkolwiek jakość państwa - nawet tego teoretycznego. Patrząc na tą historię można zadać sobie pytanie o sens dorabiania się w Trójmieście podczas gdy są ludzie, którzy tylko czekają aby Ciebie okraść, szantażować a nawet zabić.

Sylwester Latkowski pokazuje mechanizm, w którym urzędnik niszczy marzenia i działania ludzi wierzących w coś więcej niż swoja strefa komfortu. Rozmowy autora "Układu Trójmiejskiego" z oficerami służb pokazują działania bez skrupułów mafii trójmiejskiej. Najlepsze jest to, że wszyscy mogą tej mafii naskoczyć - nie ma siły, która by ich ruszyła.

Choć książka ma ponad dwa lata nadal aktualne są pytania o prawdziwych pomysłodawców Amber Gold. Co dzieje się z Ryszardem Krauze - człowiekiem, który miał nieograniczone pieniądze i władzę? Dlaczego w obliczu interesu słynne konflikty na linii partyjnej przestają obowiązywać? Kto stoi za słynnymi seksualnymi aferami ostatnich lat?

Sylwester Latkowski pisząc o układzie w Trójmieście stara się omijać władze związane z Sopotem i Gdynią. Dlaczego? Gdyby ktoś miał okazję zadać to pytanie autorowi "Układu Trójmiejskiego" byłoby ciekawie.

Czekamy na kolejną część opowieści o Trójmieście.



Tolkien. Biografia

Biografia Tolkiena to prawdziwa gratka zarówno dla tych, którzy przeczytali "Hobbita" dwadzieścia razy, jak i dla tych, którzy dopiero usłyszeli o skromnym profesorze Oksfordu.


Tolkien. Biografia


Tolkien przedstawiony przez Carpentera jest człowiekiem z krwi i kości: z pasją bada i tworzy nowe języki, w roztargnieniu sprawdza prace studentów, a wieczorami chadza na piwo z C.S. Lewisem i innymi tzw. „Inklingami”. Uczęszcza na msze, wychowuje dzieci i stara się zapewnić im odpowiedni byt.


Carpenter sięga do dzieciństwa Tolkiena, spędzonego na południu Afryki, a następnie śledzi dalsze losy chłopca: stratę rodziców, okopy I wojny światowej, aż do poznania przyszłej żony Edith i zamieszkania w Oksfordzie. Carpenter pięknie prezentuje kulisty powstawania "Hobbita" oraz "Władcy Pierścieni". Czuć podniosłą atmosferę premiery opowieści, która na początku tworzona była tylko i wyłącznie z myślą o dzieciach Tolkiena.

Carpenter prezentuje zawiłości wydawnicze wokół książek Tolkiena. Ze zdziwieniem czyta się o kradzieży i bezprawnej publikacji książki w USA oraz świetnej akcji Tolkiena, dzięki której to pirackie wydawnictwo w ciągu paru tygodni straciło dochód oraz zaufanie czytelników. Dodam, że autor "Hobbita" działał w świecie bez internetu więc tym bardziej takie działania zasługują na uwagę.

Znakomita książka, dająca poczucie realnego obcowania z kultowym autorem. Carpenter pisze w taki sposób, iż czytelnik wczuwa się w codzienny rytm dnia Tolkiena uprawiającego ogródek i tworzącego kultowe książki.

Świetna biografia.

niedziela, 11 sierpnia 2019

Nóż. Jo Nesbo

Wakacje 2019 to zdecydowany czas Jo Nesbo. Jego "Nóż" to ostry kryminał, który nie zostawia jeńców.


Nóż. Jo Nesbo


Harry Hole wrócił do punktu wyjścia: znowu pije, Rakel wyrzuciła go z domu, ponownie mieszka przy Sofies gate. Pewnego dnia budzi się z obezwładniającym kacem, a na dłoniach i ubraniu ze zdumieniem spostrzega ślady krwi. Kompletnie nic nie pamięta z minionej nocy…

Harry wiele przeżył, ale nawet on nie jest gotowy na koszmar, jaki zgotował mu los. Policjant musi zmierzyć się nie tylko ze starym, śmiertelnym wrogiem, ale i ze swoim osobistym piekłem.

Ktoś morduje Rakel i wszystko wskazuje na to, iż sprawcą jest ... Harry Hole. W międzyczasie znów zaczyna grasować Svenn Finne - seksualny maniak chcący zemścić się na norweskim gliniarzu.

Jo Nesbo zaprasza nas do skomplikowanej gry, w której do końca walczyć będziemy o zwycięstwo. Oskarżenie bowiem Harrego Hole'a o morderstwo wydaje się za łatwe. Trudno jednak zgadnąć, kto tak naprawdę jest mordercą. Ostateczne wyjaśnienie sprawia, że czytelnikowi z wrażenia opadnie to i owo :) Takie kryminały lubię.

"Nóż" nie jest opowieścią przegadaną - każde słowo, każdy rozdział - nawet te złożone tylko z wewnętrznego monologu Harrego są potrzebne.

Po prostu świetna książka.




sobota, 10 sierpnia 2019

Kaszuble czyli dobble po kaszubsku

Kaszubi z Kartuz, a konkretniej ze Stowarzyszenia Turystycznego Kaszuby przygotowali dla turystów i nie tylko "Kaszuble". Gra ta to nasze regionalne Dobble naszpikowane tym, co na Kaszubach najlepsze.

Kaszuble



Gra składa się z 45 kart wypełnionych różnymi obrazkami, z których tylko jeden powtarza się na kolejnej karcie. Kaszuble - podobnie jak klasyczne Dobble - wygrywa ten, kto pozbędzie się kart z ręki wyszukując podobnych symboli. Tyle jeśli idzie o wersję pozbądź się kart.

Można zagrać również wersję, w której zbieramy karty. Rozdajemy po jednej karcie każdemu graczowi. Na komendę start wszyscy odwracają swoją kartę i szukają pary z kartą odkrytą na wierzchu stosu. Wygrywa ten, kto zdobędzie jak najwięcej kart.

Możliwości gry jest multum. Najciekawsze w Kaszublach jest ich kaszubski charakter. Warto skorzystać z dołączonego słowniczka, dzięki któremu będziemy mogli nazywać poszczególne obrazki w pomorskim języku. Spotkamy więc bozo krówka (biedronkę), chaję (burzę), notę (nutę), celt (namiot), fanę (flagę) czy klewer (koniczynkę). Przekładu tych słów dokonał Tomasz Fopke - człowiek, bez którego kaszubski chyba by już nie istniał.

Odnotować należy, iż autorem nazwy jest Radosław Kolibabski a niesamowite rysunki przygotowała Monika Pollak.

Gdzie zdobyć Kaszuble? Od piątku - 8 sierpnia 2019 roku rozdawane było ... za darmo w siedzibie Stowarzyszenia Turystyczne Kaszuby mieszczącego się w Kartuzach na ulicy Klasztornej 1. Więcej informacji można uzyskać pod numerem telefonu (58) 736-77-88.




5 rzeczy, które kojarzą się z Kaszubami

Wakacyjne wyprawy to oprócz odpoczynku od codzienności możliwość poznawania ciekawych zakątków Polski - ich zwyczajów i obyczajów. Takim zakątkiem są dla mnie Kaszuby. Poniżej pięć rzeczy, z którymi kojarzy mi się region, z którego pochodzę.


Pierwszą rzeczą jest tabaka, tabakiery i wszystko, co z tym związane. Tabaka to proszek z mielonych liści tytoniu. Na Kaszubach występuje w trzech podstawowych odmianach - żółtej - najłagodniejszej, brązowej oraz czarnej. Tabakę przechowuje się przede wszystkim w tabakierach z krowich rogów, których wykonanie można zobaczyć w Muzeum w Chmielnie. Kiedyś traktowano tabakę jako środek leczniczy - dziś stanowi bardziej element rozrywkowy.

Muzyka i taniec stanowią ważny element kultury Kaszub. Mało kto wie, że mamy na Kaszubach taniec zwany Koseder - odpowiednik Poloneza. W regionie jest masa zespołów muzycznych, które kultywują tradycję oraz używają charakterystycznych dla Kaszub instrumentów-  mam na myśli przede wszystkim Diabelskie Skrzypce.

Kuchnia kaszubska to przede wszystkim prostota i skromność. Poprzez śledzia w śmietanie podawanego z pulkami w każdy piątek mamy również polewkę - zupę z kartoflami i inne potrawy zrobione z ziemniaka właśnie. Wielu dziwi, czemu Kaszubi z południa najpierw zjadają słodkości a dopiero potem podają "konkrety". Taka jednak jest historyczna kolejność posiłków na Kaszubach. Kiedy przyjeżdżasz na wakacje nie zamawiaj wszechobecnego dorsza - to ryba, która nie króluje na kaszubskich talerzach.

Słynne nuty kaszubskie, których autora nie ustalono to charakterystyczny rysunek występujący na kubkach, torbach, obrazach czy publikacjach dotyczących Kaszub. Zaczynające się od słów - To je króci, to je dłudzi według Punktów Informacji Turystycznej na Kaszubach każdy rdzenny mieszkaniec potrafi zaśpiewać bez problemu. Czy tak jest naprawdę? Trzeba odwiedzić Kościerzynę, Kartuzy czy choćby Gdynię.

Aby zaśpiewać powyższe nutki należy znać podstawy języka kaszubskiego. Ten twór językowy pełen jest germanizmów oraz zwrotów, których nawet stali mieszkańcy Kaszub nie kojarzą. Kaszubski z Kościerzyny jest zupełnie inny od tego z Helu. Na język kaszubski przetłumaczono "Pana Tadeusza".

A z czym Tobie kojarzą się Kaszuby?



piątek, 9 sierpnia 2019

Agatha Christie. Dopóki starczy światła

Utwory Agathy Chrsitie zawarte w kolekcji "Dopóki starczy światła" opublikowane zostały po raz pierwszy w latach 1923-32 na łamach brytyjskich czasopism.


Jednym z opowiadań jest mrożące krew w żyłach "Na krawędzi" Głowna bohaterka opowieści - Klara od zawsze była otwarta na potrzeby innych. Pomagając biednym i poniżanym czuła swoją misję w świecie, który miał stanąć przed nią otworem. Niestety - zarówno intelektualnie jak i podług piękności Klara nie wyróżniała się niczym szczególnym.

Dodatkowo wszystko skomplikował fakt, iż mężczyzna, w którym Klara ulokowała wszystkie swoje uczucia wybrał inną.  Jak to w opowieściach Agathy Christie bywa odkrycie pewnej tajemnicy jego wybranki wszystko zmienia. Zdrada, którą odkryła Klara jest bezczelna i wymaga natychmiastowej reakcji.

Co robi główna bohaterka z tą wiedzą? Agatha Christie pokazuje zmagania Klary chcącej znaleźć złoty środek w tej skomplikowanej sytuacji. Jest na krawędzi wytrzymałości - co rusz waha się w podjęciu odpowiedniej decyzji.

W pewnym momencie następuje przełom, który sprawia, że finał opowieści jest przerażający. Agatha Christie pokazuje drogę człowieka do nerwowego załamania i wszystkiego, co się z tym łączy. Pomimo krótkiej formy autorka umie czytelnika zaskoczyć.



Wczasy w Zaworach 53A

Szukasz interesującego miejsca do odpoczynku w Szwajcarii Kaszubskiej? Warto w wyszukiwarkę wpisać Zawory 53A.


Domek Zawory 53A znajdujący się na górce przylegającej do Jeziora Kłodno wydaje się "najbogatszą" opcją w tym miejscu. Ilość atrakcji, jakie właścicielka przygotowała dla dzieci jest oszałamiająca. Mamy więc boisko do siatkówki, piłki nożnej, tor przeszkód,  piłkarzyki i parę innych ciekawych gier także dla dorosłych.

Widok z tarasu Zawory 53A


Na miejscu znajdują się kijki do Nordic Walking. Ilość tras w okolicach Zaworów, Chmielna oraz ościennych miejscowości jest tak bogata, że pobyt tygodniowy nie pozwala w pełni poznać ich różnorodności i bogactwa. Na duży plus brak tych słodkich i kochanych psiaków wałęsających się bez kagańca. W Zaworach jakoś ludzie rozumieją, że pies najlepszym przyjacielem człowieka - swojego właściciela.

W domku Zawory 53 A znajduje się sauna (nie korzystałem), pokoje dwuosobowe, kuchnia (lodóweczka, elektryczna kuchenka, kuchenka mikrofalowa) oraz salon. Brakuje w tym ostatnim kanapy, która w połączeniu z TV z NC Plus stanowi mocny punkt programu i antidotum na polską, kapryśną pogodę.

Dla korposzczurów idealny będzie taras z widokiem na Jezioro Kłodno oraz miejsce do zrobienia ogniska (drewno płatne dodatkowo). W domku istnieje możliwość włączenia WIFI (płatne dodatkowo - nie korzystałem przez wzgląd na przebywanie w towarzystwie bardzo oszczędnego korposzczura).

Na duży plus bogata biblioteczka dla dzieci i dorosłych - także w języku angielskim i niemieckim (sic!). Można przyjechać tylko czytać i czytać oraz czytać :)

Problem powstaje, kiedy po skorzystaniu z powyższych zamierzamy dotrzeć do jeziora. Droga to około kilometra, gdy będziemy przeskakiwać przez płot jak Lech Wałęsa i kroczyć przez teren Pensjonatu Tama. Można także zejść drogą dojazdową do Zawory 53A, która jest jeszcze dłuższa. Polecam więc ćwiczyć się w pokonywaniu swoich ograniczeń i płotów. Dzieciom wychodzi to zdecydowanie lepiej niż dorosłym.

Kiedy już pokonamy przeszkody możemy wybrać się pieszo do Chmielna, by skorzystać z tamtejszych atrakcji.

Trudno też trafić do Zawory 53A licząc na GPS. Warto skontaktować się z właścicielką, która winna czekać na was przy drodze. Nawet sąsiedzi prowadzili nas na manowce i miejsca, w których Zaworów 53A nikt nie widział.

Wakacyjny widok na Jezioro Kłodno jak mówią młodzi - bezcenny. No i rzecz jasna towarzystwo - ja spędzam rok w rok wakacje z najlepszymi ludźmi na świecie więc moje wakacje są udane. A Wasze?


piątek, 2 sierpnia 2019

Jaki naprawdę jest Michał Fajbusiewicz?

Pytanie postawione w tytule pewnie nigdy nie będzie miało prawidłowej odpowiedzi choć książka "Fajbus. 997 przypadków z życia" prezentuje Michała Fajbusiewicza bardzo dokładnie.


Fajbus


Syn Żyda z Łodzi i Polki nie jest postacią anonimową. Dla starszych pokoleń to człowiek, który od zawsze zajmował się sprawami kryminalnymi w telewizji publicznej. Kiedyś na nagrania programuprzychodziły tłumy ludzi, a całą ekipę traktowano jak celebrytów. Jak wspomina Fajbus wielokrotnie policja musiała pilnować porządku i pomagać ekipie telewizyjnej. Młodsze pokolenia kojarzą pana Michała z programów Crime Investigation na Polsacie.

W rozmowie z Magdą Omilianowicz Michał Fajbusiewicz dokonuje rozliczenia z życiem. Wspomina dzieciństwo, czasy pracy jako KAO-wiec oraz początki kariery dziennikarskiej. Mówi o niezliczonych romansach młodości, dwóch małżeństwach i kobiecie z którą jest ponad trzydzieści lat.

Wiele fragmentów dotyczy kryminalnej strony pracy Michała Fajbusiewicza. Czytamy więc o przygotowaniach do programu, samej idei i współpracy z policją. Fajbus wspomina czasy, w których mafia z Trójmiasta chciała go zlikwidować więc bohater rozmowy z Omilianowicz co rusz sprawdzał, czy pod samochodem nie podłożyli mu bomby.

Mało kto wie, ale parę spraw policja rozwiązała właśnie dzięki programowi Fajbusiewicza. Na jedno z nagrań ... przyszli nawet sprawcy śmiertelnego pobicia. Nie obyło się jednak bez problemów - niektórzy z "bohaterów" programu pozywali Fajbusa do sądu o to, że ... źle pokazał jak morderca dusił swoją ofiarę.

Są i sprawy nierozwiązane do dzisiaj. Wrażenie robi ta, w której wszystko wskazuje na to, iż mąż zabił żonę jednak nie znaleziono na to dowodu. Rodzice żyją w poczuciu wielkiej niesprawiedliwości  i noszą w sobie niewyobrażalny ból.

Jaki Michał Fajbusiewicz jest prywatnie? Jakie są jego pasje? Czy stosuje modne diety i jaki jest jego stosunek do rządzącej obecnie partii? Lubi podróże? Co dalej z jego karierą?

Zapraszam do lektury "Fajbusa".



piątek, 26 lipca 2019

Agatha Christie. S.O.S.

Gdyby ktoś zastanawiał się nad doskonałym podręcznikiem do pisania kryminałów zbiór opowiadań Agathy Christie "Świadek oskarżenia" jest właśnie dla osób chcących pisać dobrze. Opowiadanie "S.O.S" potwierdza moje zachwyty nad tą książką.



Młody mężczyzna – Mortimer, zatrzymuje się w nocy na pustkowiu z powodu awarii samochodu. Dostrzega jednak, że w oddali widać światła domu. Uszczęśliwiony podąża w tamtym kierunku. Zostaje przyjęty bardzo gościnnie przez rodzinę mieszkającą w domku, natychmiast gospodarz proponuje nocleg. Mortimer zgadza się.

Sypialnię szykują mu dwie córki pana domu – Charlotte i Magdalen. Gdy mężczyzna wchodzi do pokoju, widzi na zakurzonej szafce trzy literki – S.O.S. Mortimer zastanwia się, co ma znaczyć ten napis. Następnego dnia próbuje przeprowadzić śledztwo ujawniające mające wyjaśnić ten fakt. Okazuje się, że ten sympatyczny dom nie jest taki, na jaki wygląda i dzieją się w nim straszne rzeczy.

Agatha Christie pokazuje, jak przedziwna jest ludzka natura. Przybysz nie spodziewał się, że w nowopoznanych ludziach czają się najgorsze potwory. Chęć mordu i wywołania strachu u innej osoby po lektorze "S.O.S." wydaje się mocna w każdym z nas. Wystarczą tylko niesprzyjające warunki i już mamy to, co opisuje Agatha Chrisie w rzeczywistości.

Opowiadanie pięknie kończące cały zbiór. Zdecydowanie warto.

Asseco Arka Gdynia. Bostic zostaje!

Zawodnik, który (oprócz finałów) trzymał wysoką formę - Josh Bostic - przedłużył kontrakt z gdyńskim klubem.



Gdyński Klub Koszykówki Arka SA informuje, że amerykański strzelec Josh Bostic przedłużył profesjonalny kontrakt sportowy na reprezentowanie Asseco Arki Gdynia.


Bostic w ostatnim sezonie był mocnym punktem gdyńskiego ataku i w 39 meczach Energa Basket Ligi, grając średnio ponad 26 minut, notował 17.5 punktu, 4.2 zbiórki, 3.1 asysty i 1.4 przechwytu.

Kulisy rozmów na linii zawodnik - klub opisuje Karol Wasiek. W jego tekście na sportowefakty.wp.pl możemy przeczytać między innymi, że strony prowadziły rozmowy od dłuższego czasu. Kilkukrotnie wydawało się, że Bostic nie podpisze umowy i zwiąże się z drużynami w Hiszpanii czy Włoszech. Kiedy wydawało się, że trzeba szukać innego zawodnika nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji i sam Bostic zadzwonił i zaakceptował ofertę.

Wielu kibiców interesuje fakt, czy do Bostica dołączy James Florence. Gracz, który błyszczał w ubiegłym sezonie na pozycji rozgrywającego przydałby się zespołowi z Gdyni, który wydaje się chcieć powalczyć o coś więcej niż brązowy medal i udział w Eurocup.

środa, 24 lipca 2019

Asseco Arka Gdynia. Bostic blisko Arki?

Josh Bostic - amerykański koszykarz występujący na pozycji niskiego skrzydłowego, człowiek, który według WIKIPEDII w 2014 rozegrał dwa spotkania przedsezonowe w barwach Detroit Pistons jest, według informacji Karola Waśka (sportowefakty.wp.pl), blisko pozostania w Arce na kolejny sezon.


MVP EBL oraz zawodnik najlepszej 5 sezonu jest ponoć bliski porozumienia z Asseco Arką Gdynia. W sportowefakty.wp.pl czytamy:

Transfer Hammondsa wcale nie oznacza, że w Gdyni ponownie nie zobaczymy Josha Bostica. Udało nam się także ustalić, że są (i to całkiem duże) szanse na podpisanie nowego kontraktu z największą gwiazdą minionego sezonu w Energa Basket Lidze. Trwają zaawansowane rozmowy. Być może na dniach poznamy efekty tych negocjacji.