piątek, 24 maja 2019

Jak wygląda "Raj"? Odpowiada Marta Guzowska

Marta Guzowska będąc pisarzem kryminałów, w których archeologia odgrywa główną rolę postanowiła zmienić front i zająć się sprawami bliższymi większości polskiego społeczeństwa. "Raj" to świetna opowieść, w której jesteśmy tłumem niewidzącym tragedii rozgrywającej się tuż obok.


Matka Teresa, córka Dorota i jej przyjaciółka Ce(cylia), dwóch dilerów (Jakub I Andrij), złodziej (Rudy) i pracownik korporacji (Jonasz). Nic ich nie łączy oprócz wizyty w nowootwartym centrum handowym "Raj".

Raj. Marta Guzowska
Centrum handlowe z "Raju" to współczesna świątynia, w której spotykamy się wszyscy starając się zaspokajać nowe potrzeby i podtrzymać myśl o byciu kimś. Dzięki ciuchom, telefonom czy pozostałym wynalazkom próbujemy być na topie w mediach społecznościowych. Kiedy jednak ten raj zamienia się w piekło znów okazuje się, że w życiu nie wszystko jest tak, jak nam się wydaje.

Książka Guzowskiej to historia jednej nocy opowiedziana z siedmiu różnych punktów widzenia. Sześcioro z bohaterów spędza noc w galerii handlowej, siódme ogląda wydarzenia z zewnątrz.

Dorota i Ce(cylia) są przekonane, że ich życiu zagraża niebezpieczeństwo, bo nagrały Jakuba sprzedającego narkotyki. Ce chce ten filmik wykorzystać i umieścić na Instagramie zdobywając jeszcze większą liczbę followersów. Teresa chce chronić córkę  a jednocześnie poprawić sobie nastrój zakupami. Rudy planuje ukraść jak najwięcej smartfonów a Andrij - uzależniony od alkoholu, narkotyków i przemocy bawi się w tym wszystkim coraz lepiej.

Ludzie, których nic nie łączyło przez splot dziwnych wypadków zaczynają walczyć o przetrwanie. Każdy ma cel i zrobi wszystko, by go osiągnąć. Początkowo wydaje się to głupia i niewinna zabawa jednak z czasem dochodzi do wydarzeń, których nikt się nie spodziewa.

Marta Guzowska napisała świetną książkę. Nie ma w niej miejsc słabych, przegadanych i bez sensu. Każdy z bohaterów gra swoją rolę w sposób, który pozwala czytelnikowi poczuć się jak naoczny świadek sweet foci Ce, dramatów Doroty czy prób bycia kimś innym, niż się jest (Teresa).

Mocny thriller psychologiczny, który uważam za najlepszą ksiażkę Marty Guzowskiej.




sobota, 18 maja 2019

Duchowni o duchownych. Artur Nowak

"Duchowni o duchownych" to zbiór rozmów z byłymi i obecnymi duchownymi, którzy prezentują swoją przygodę z Kościołem oraz wizję ich Polskiego Kościoła Katolickiego dla wszystkich.



Autor - Artur Nowak, rozmawia z byłymi księżmi, zakonnikami i diakonami. Wszyscy rozmówcy wypowiadają się pod imieniem i nazwiskiem: Marcin Wójcik – były kleryk, Robert Samborski – były diakon, Marcin Kuśmierek – były ksiądz, Lesław Juszczyszyn – były ksiądz, Piotr Szeląg – były ksiądz, Maciej Biskup – dominikanin, Tomasz Dostatni – dominikanin, Kasper Mariusz Kaproń – franciszkanin, Kazimierz Bem – pastor.

Duchowni o duchownych


Najlepsza jest rozmowa z Marcinem Wójcikiem - dziennikarzem "Gazety Wyborczej" i autorem świetnej książki "W rodzinie ojca mego". Wójcik rzadko wspominał, iż jest byłym klerykiem, który sprawy seminarium poznał na własnej skórze. Mówi dużo o głębokiej wierze pielęgnowanej przez świetnych księży, na których trafił jako młody chłopak. Dzięki temu wybrał seminaryjną drogę, która stała się początkiem końca wiary w pewne sprawy. Przede wszystkim w nieomylność księży i biskupów.

Zarówno Wójcik jak i inni rozmówcy Nowaka poruszają poważne problemy seminarzystów - przyszłych księży. Alkoholizm, narkotyki, problemy psychiczne czy najboleśniejszy - homoseksualizm przewijają się we wszystkich rozmowach. Bohaterowie każdego z wywiadów opowiadają o swoich problemach pojawiających się w trakcie "bycia" księdzem bo te nie ominęły ich również.

Czy człowiek po maturze może wstąpić do seminarium? Dla wszystkich rozmówców Nowaka jest to zbyt wcześnie. Bez poznania świata i jego problemów mamy studentów chcących szybko dorównać "starym proboszczom". Często ta persona pojawia się w książce "Duchowni o duchownych" będąc przykładem najgorszych przywar w polskim Kościele. Brak chęci rozwoju, moralizowanie, wygodnictwo czy materializm - to niektóre grzechy wytykane przez Wójcika, Szeląga czy Samborskiego.

Smutno robi się, czy czytamy kolejne słowa o kapłanach głoszących co innego a robiących rzeczy moralnie wątpliwe. Smutno robi się, gdy kolejny rozmówca Nowaka mówi o spowiedzi jako narzędziu niosącym nie pomoc i rozgrzeszenie a schemat, któremu wszyscy - i księża i wierni - przyklaskujemy. Trudno zrozumieć jak w sferze sacrum znalazło się tyle miejsca dla karierowiczów i przemysłu donosicielstwa oraz wyżywania się na słabszych jednostkach chcących rzeczywiście głosić dobrą nowinę.

Te rozmowy wydają się nie punktowaniem księży a głosem w toczącej się dzięki filmowi Tomasza Siekielskiego dyskusji o stanie polskiego Kościoła. Dobrze, żeby ten głos zabierali ludzie, którym leży na sercu dobro wspólnoty a nie ci, dla których ważne jest uznanie homoseksualizmu jako orientacji równej heteroseksualistom. To nie nastąpi bo jak wspominają rozmówcy Nowaka papież Franciszek wskazał na homoseksualizm jako główny problem będący początkiem kolejnych w Kościele.

Brakuje przykładów - a te są - księży z powołania, którzy potrafią realizować słowa Chrystusa i odnajdywać się we współczesnym świecie.

Lektura obowiązkowa dla wszystkich, którym nieobojętny jest los Kościoła Katolickiego w Polsce.



niedziela, 12 maja 2019

Niedorajda, czyli co nam radzą poradniki

Michał Rusinek - człowiek, którego wydawnictwo reklamuje jako "łowcę pypciów językowych" tym razem zajął się najpopularniejszą literaturą na świecie. W poradnikach - bo o nich "Niedorajda" jest właśnie - znalazł rzeczy, które nie śniły się filozofom, poetom czy psychiatrom.

 

niedorajda-czyli-co-nam-radza-poradniki-b-iext54209362

Myślę, że gdyby Michał Rusinek - persona nie byle jaka bo i asystent Wisławy Szymborskiej i poeta, tłumacz a także pracownik naukowy - zaczął jako pacholę na poważnie poradniki czytać skończyłby jak kilku asystentów Dody czyli bardzo źle.

Na całe szczęście pan Rusinek z poradników wybrał najlepsze momenty celem analizy i interpretacji. Wybrał więc z poradników informacje jak poderwać dziewczynę - skutecznie. Sposobów tyle, ilu coachów i książek o sukcesie w związku. Można więc spytać się potencjalnej partnerki, czy najpierw idzie do łóżka czy woli się pierwej spotykać. Czasem warto pochwalić części ciała niewiasty choć to wywoła reakcję fizyczną i zamiast strzały miłości strzeli nas z liścia.

Jeśli już o łóżku mowa, to Michał Rusinek znalazł i poradniki, które uczą nas sztuki kochania niegorzej niż pani Wisłocka. Kobietom więc zaleca się już od początku jęki - byle bez przesady bo facet może pomyśleć, że coś się stało. Przecież "jeśli myślisz, że uprawianie seksu jest proste, to się mylisz."

Trudniejsze wydaje się jednak zrobienie dobrego tatuażu. I od tego są w Polsce poradniki, które mówią co i jak. "Polska - nigdy nie zapomnij z kąd jesteś" czy "karpi Diem" to pypcie znalezione przez Rusinka.  Ktoś wie, czy istnieje poradnik "Tatuaż - zrób to sam"?

Poradniki chcą przeprowadzić nas przez całe życie. Rusinek sięga więc do tych ksiąg uczących sprzedaży skutecznej i bezpiecznej. Prezentuje masę porad z serii jak zostać pisarzem, który jest według mediów najłatwiejszym i dobrze płatnym zawodem w Polsce i na świecie. A, że Polacy mało czytają? Nie szkodzi.

Dostaje się również naszym celebrytom. Okazuje się, że Jerzy Zielnik przestał zdradzać żonę po śmierci. Lepsze jest jednak stwierdzenie, w którym media wyjaśniają "kim jest były mąż obecnej żony byłego męża Dody". O czasy! O obyczaje! I najlepsze jest to, że łykamy to wszystko jak pelikany. Magiczne słowa, przesądy i zachowania zakodowane są w polskim umyśle. A, że nie działają? O czasy! O obyczaje!

Michał Rusinek to jest gość. I choć jego książek nie sprzedają na poczcie, gdzie hitem jest seria przepisów Siostry Marii to warto kupić i przeczytać jedną ze śmieszniejszych książek 2019 roku. Z czego się pośmiejemy? Z siebie się pośmiejemy!

Polecam.

 

 

 

Mikołajek. Jak to się zaczęło?

Mikolajek_Jak_to_sie_zaczelo_komiks_500pcx.jpg
Mikołajek

Przygody Mikołajka należą do kanonu światowej literatury już od 60 lat. Jednak mało kto wie, że kultowy bohater debiutował na łamach belgijskiej prasy jako bohater... komiksu!


Niepodrabialny humor duetu Sempé-Goscinny ma swoje źródło w komiksowych dymkach. Kiedy panowie spotkali się od razu między nimi zaiskrzyło. Mieli to samo poczucie humoru i wiarę w to, że ludzie potrzebują spojrzeć na świat z przymrużeniem oka.

W  przygodach, które dzięki wydawnictwu Znak możemy przeczytać oprócz Mikołajka pojawili się także jego niezapomniani rodzice, nieznośny sąsiad pan Bledurt oraz pierwowzory Alcesta, Ananiasza i innych kumpli.

Historie zajmują jedną stronę i choć forma nie jest obszerna to poziom humoru jest maksymalny. Mikołajek jak zwykle robi rodziców w konia i swoim zachowaniem ściąga na nich gniew przypadkowych ludzi - patrz opowieść o naprawie ulicy. Mikołajek jest nieprzejednanym twórcą konfliktów z sąsiadem zza płotu - panem Bledurt.

Główny bohater opowieści posiada ogromną wytrzymałość na przeciwności losu umiejąc jednocześnie tłumaczyć sobie rzeczywistość w sposób nad wyraz zaskakujący. Rzadko kiedy bowiem Mikołajek jest smutny czy płacze.

Któż z nas nie chciałby mieć tak jak Mikołajek? Zapraszam do lektury.

czwartek, 9 maja 2019

Opowiem ci o zbrodni

Majówka w Polsce to taki czas, w którym rządzi grill, alkohol trochę polityki i zmienna pogoda. "Opowiem ci o zbrodni" wynagrodziło mi wszelakie niedogodności pierwszy dni maryjnego miesiąca.


Opowiem ci o zbrodni.


Czołowi polscy autorzy kryminałów analizowali głośne sprawy, opierając się na faktach z policyjnych i sądowych akt. Tu nie ma kluczenia – jest za to próba odpowiedzi na pytanie: co popycha człowieka do popełnienia zbrodni?

Zawsze bowiem mamy książki, seriale, filmy będące prezentacją okrutnych zbrodni bez odpowiedzi na to podstawowe pytanie. "Opowiem ci o zbrodni" zmienia ten styl.

Najgłośniejsze polskie nazwiska „pióra kryminalne”, czyli Katarzyna Bonda, Igor Brejdygant, Wojciech Chmielarz, Marta Guzowska, Małgorzata i Michał Kuźmińscy, Katarzyna Puzyńska i sześć wybranych przez nich prawdziwych zbrodni, które wstrząsnęły Polską.

Zastanawiają się więc autorzy, co sprawiło, że Jan Sojda dopuścił się okrutnej zbrodni i potrafił w nią wciągnąć całą wieś? Dlaczego umiał prezentować się jako osoba głęboko wierząca a jednocześnie kłamał przysięgając na Biblię, krzyż i inne świętości?

Katarzyna Puzyńska zajmuje się sprawą tajemniczego morderstwa młodej kobiety. Kto chciał zabić osobę tak pogodną i szczęśliwą, jak bohaterka opowieści. Czemu dopiero po 20 latach złapano sprawcę? A co ważniejsze - jak tego dokonano?

Wojciech Chmielarz opowiada historię laborantki, która zabiła swojego konkubenta z zazdrości a zwłoki rozpuściła w kwasie.

Igor Brejdygant na swojego "bohatera" wybrał chłopaka z gór, któremu fikcja myliła się z rzeczywistością. Chciał być jak Ted Bundy i sprawiało mu to przyjemność. Co powiedział, gdy go w końcu zatrzymano?

Marta Guzowska opowiada historię wyjątkowo okrutnego, płatnego zabójstwa, którym zleceniodawca chciał się pozbyć biznesowego konkurenta.

Katrzyna Bonda z kolei snuje makabryczną opowieść o bestialskiej zbrodni bez motywu: dowodzona przez kobietę banda oprawców torturowała i zamordowała młodego, ambitnego chłopaka.

"Opowiem ci o zbrodni" pokazuje, że nie ma klasycznego profilu mordercy. Ludzie inteligentni, wykształceni czy również głupi i pozbawieni uczuć mogą zabić. Motyw? Tu też niewiele wystarcza, by z dobrego człowieka stać się umazanym krwią mordercą. Wyrzuty sumienia? W żadnej historii nie znajduję takowych.

Mocna książka. Mocniejsza niż serial na Crime Investigation, którzy poprzedził jej wydanie.


środa, 8 maja 2019

Podpalacz | Wojciech Chmielarz | Recenzja

Komisarz Mortka to ostatni uczciwy polski komisarz. W "Podpalaczu" zostaje wystawiony na ciężką próbę. Wybiera prawo albo sprawiedliwość. Oba pojęcia nie mogą istnieć razem.

Podpalacz. Wojciech Chmielarz

Płonie Warszawa, płonie!


Początkowo nic nie zapowiada ciekawego śledztwa. Ot, jeden ze strażaków zaczyna podejrzewać, że pożary domów w Warszawie spowitej grubą warstwą śniegu i mrozem to nie przypadek. Kiedy w willi na Ursynowie podczas pożaru ginie biznesmen a jego żona w ciężki stanie trafia do szpitala sprawą w końcu zaczyna interesować się policja. Komisarz Mortka - człowiek skrupulatny i skuteczny do szpiku kości zaczyna łączyć poszlaki układające się w straszliwy obraz sprawcy - kogoś, kogo trudno nazwać psychopatą.

Kawał dobrej literatury kryminalnej


Wojciech Chmielarz w "Podpalaczu" prezentuje swoje pisarskie atuty. Każdy z rozdziałów to kawał dobrej, kryminalnej literatury. Wydaje się, że wszystkie zdarzenia opisane w książce zdarzyły się naprawdę, a Chmielarz brał w nich udział. Przypadek? Nie sądzę! 

Mortka nie daje mandatów za brak maseczki



Komisarz Mortka to uczciwy do szpiku kości polski policjant. Dla niego nie istnieją łapówki, współpraca z bandytami czy odpuszczanie. Gdyby zrobić ranking najlepszych, polskich policjantów wszechczasów to właśnie on znalazłby się na tej liście na pierwszym miejscu. Pomimo tego, że jest tylko bohaterem opowieści Chmielarza i w rzeczywistości nie istnieje.

Komisarza Mortki przypadki


W "Podpalaczu" komisarz Mortka oprócz ciężkiego śledztwa, politycznego prokuratora i mediów mierzy się także ze swoim rozstaniem z żoną i próbą budowania nowego życia. Chmielarz tworzy doskonałe wątki kryminalne, miłosne i dramatyczne. Przypadek? Nie sądzę!

Oczywiście "Podpalacz" to nie tylko Mortka. Jest i komisarz Kochan - partner głównego bohatera oskarżany o przemoc wobec żony. Jest super naczelnik AA próbujący rzucić palenie (nieskutecznie). Jest gangus numer jeden w Warszawie, który przez przypadek zamieszany jest w śledztwo w sprawie podpaleń. Pragnie zemsty, która eliminuje prawo. Pragnie sprawiedliwości.

Kto podpala Warszawę?


Czy Mortce uda się rozwiązać sprawę, zanim dojdzie do kolejnej tragedii? Jaki cel ma podpalacz? Dlaczego wybiera akurat te, a nie inne domy? A może zależy mu na konkretnej osobie, a pozostałe podpalenia mają tylko odwrócić uwagę? Czy komisarz, aby wyegzekwować sprawiedliwość, wejdzie w milczący sojusz z bezprawiem?


Zapraszam do lektury "Podpalacza"!

poniedziałek, 6 maja 2019

Zapiski na paczce papierosów. Antoni Pawlak

Wódka i papierosy to główne narzędzia pracy wybitnego poety - Antoniego Pawlaka. Człowiek, o którym tak mało mówi się w kontekście jego świetnej twórczości znany jest bardziej jako wieloletni rzecznik prasowy Pawła Adamowicza - zmarłego prezydenta Gdańska.

Zapiski na paczce papierosów. Antoni Pawlak


"Zapiski na paczce papierosów" to zbiór anegdot, które Antoni Pawlak zebrał i skrupulatnie zapisywał. Być może za notatnik służyły mu puste paczki po Marlboro, Pall Mallach czy innych papierosach. Jestem jednak przekonany, że to zasługa świetnej pamięci i wyczucia autora, który miał okazję żyć w ciekawych czasach.

Skazany za kolportaż ulotek nawołujących do bojkotu wyborów w PRL-u, uczestnik strajków w Stoczni Gdańskiej. Później dziennikarz "Gazety Wyborczej", "Super Expressu" oraz wielu innych wydawnictw. Wszystko to daje plon w "Zapiskach na paczce papierosów".

Antoni Pawlak pisze więc o Janie Himilsbachu tańczącym ze zwiędłym bratkiem za uchem. Wspomina czasy pobytu w Krakowie, gdzie w jednym ze sqautów prym wiódł obecny Marszałek Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej. Oczywiście alkohol, wolny seks i gry w zielone były tam - według Pawlaka - na porządku dziennym.

W "Zapiskach na paczce papierosów" znajdziemy ludzi z pierwszych stron gazet i z różnych stron barykady. Tych bardziej prawdziwych Polaków niż pozostali Polacy. Okazuje się więc, że Jacek Kurski mógł pracować w "Gazecie Wyborczej". Andrzej Urbański - zmarły prezes TVP - umiał rozmawiać ponad podziałami dla dobra kultury. Z kolei obecny arcybiskup metropolita gdański Pawlaka obejrzał i przyznał status prawdziwego Polaka.

Antoni Pawlak stara się mierzyć ze współczesnością w całej jej różnorodności. Zachowując perspektywę a jednocześnie wykorzystując swoje poglądy pokazuje nam swój ogląd Polski. Przynam, że bardzo jest on ciekawy.

Książka niedoceniona a szkoda.


niedziela, 5 maja 2019

Skorpion. Krzysztof Wójcik

Skorpion
Paweł Tuchlin, pseudonim Skorpion, to jeden z najbardziej krwawych seryjnych morderców w historii polskiej kryminalistyki. W latach 1975–1983 atakował kobiety młotkiem, uderzając je w głowę. Krzysztof Wójcik - dziennikarz śledczy, autor książki "Mafia na wybrzeżu" ujawnia nieznane dotąd szczegóły z historii tego człowieka.


Paweł Tuchlin był dla znajomych niczym nie wyróżniającym się mężczyzną został seryjnym mordercą. Przypadek? Nie sądzę, bo na to wszystko składają się kolejne wydarzenia.  W książce Wójcika mamy okazję do przeczytania zeznań Tuchlina, w których nie kryje mrocznej strony swojej duszy.

Ze szczegółami opowiada o niepohamowanej żądzy, która kazała mu iść na "polowanie". Potrafił godzinami chodzić w różnych miejscowościach ówczesnego województwa gdańskiego czając się na samotne kobiety. Uderzał szybko i boleśnie. W zeznaniach wielokrotnie pojawia się moment, w którym morderca zapomina ile uderzeń "ciężkim narzędziem" wykonał. Krzysztof Wójcik dotarł do ludzi biorących udział w wizjach lokalnych ze Skorpionem. Dostał styropianowy młotek, bo w momencie odtwarzania zbrodni wchodziło w niego zwierzę i prawdziwym narzędziem mógł skrzywdzić milicjantki biorące udział w wizjach.

Ciężkim narzędziem zamordował 9 kobiet, a kolejnych 11 ocalałych z napadu zostało kalekami. Ciężkie urazy czaszki spowodowały, że straciły słuch, mowę i pamięć. Tylko nielicznym udało się wrócić do normalnego życia, jak 19-letniej Jadwidze, która cudem przeżyła atak Skorpiona, chociaż dostała jedenaście ciosów młotkiem. Wyszła za mąż, urodziła córkę i wyjechała za granicę.

Najważniejsze było zaspokojenie popędu seksualnego oraz kradzież. Tuchlin brał bowiem pieniądze czy biżuterię swoich ofiar obdarowując swoją żonę.

Krzysztof Wójcik zwraca uwagę na fakt, iż Skorpion prowadził także normalne życie. Żona oraz synek, którego "kochał nad życie" nie sprawili, żeby Tuchlin zaniechał swojej działalności. W protokołach Skorpiona można przeczytać, że pożycie seksualne małżonków nie należało do udanych bo "żona nie chciała brać do buzi i dawać się tam całować", co powodowało u Tuchlina frustrację. Wtedy wychodził na łowy.

Autor "Skorpiona" zwraca uwagę na błędy, jakie popełnili milicjanci podczas śledztwa. Już przy pierwszym morderstwie znaleziono młotek z charakterystycznym napisem, co mogło ułatwić śledztwo. Wójcik wspomina o zaginionym raporcie z zatrzymania Tuchlina, który stawiał go w kręgu podejrzanych o seryjnie morderstwa. Czy dało się uniknąć tego typu pomyłek?

O ile "Mafia na wybrzeżu" była książką średnią, o tyle w "Skorpionie" widać wszystkie atuty dobrego dziennikarza śledczego. Krzysztof Wójcik stanął na wysokości zadania. Czapki z głów i zapraszam do lektury.









poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Yerba mate Yoga

Yerba Mate Yoga to ciekawe połączenie słodkich owoców z ostrokrzewem paragwajskim dające uczucie wdzięczności czy jak to mawiają jogini "namaste".

Yerba Mate Yoga


Yerba Mate Yoga to mieszanka yerby z egzotycznymi owocami mango, marakui, ananasa i żółto - czerwoną ferią barw kwiatów nagietka i granatu.

Pierwszy łyk Yerba Mate Yoga to miłe zaskoczenie. Znając cierpki i ciut nieprzyjemny smak yerby tutaj dostajemy silny smak słodkich owoców. Jako pierwszy (i najmocniejszy) wyczuwalny jest ananas. Kolejne łyki dają poznać znany smak mango oraz granatu. Mimo tego yerba mate yoga to także smak ... kwiatów nagietka, o których pisze producent.

Co daje nam to połączenie? Czy Yerba Mate Yoga daje spokój i wyciszenie? A może nazwa nie ma nic wspólnego z jogą, którą znamy? Jestem przekonany, że ta herbata daje równie mocnego kopa, co inne yerby jednak w połączeniu z nagietkiem, który koi nerwy, zmiejsza stres a także z granatem - obniżającym ciśnienie dostajemy ciekawą mieszankę prawdziwego jogina.

Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć udanej przerwy na herbatę. Namaste!

Yerba do kupienia chociażby tutaj.


Kraj pochodzenia: Brazylia

Składniki: Mate 77%, ananas kandyzowany (ananas, cukier, kwas cytrynowy), mango crunch (koncentrat mango), marakuja crunch (maltodekstryna, koncentrat soku z marakui, aromat naturalny, kwas cytrynowy), kwiat granatu, nagietek, aromat

Zalecany sposób parzenia:
Tradycyjnie w Ameryce Południowej susz wsypuje się w ilości od 1/4 do 3/4 objętości naczynia oraz zalewa wodą o temperaturze 65 - 80 stopni C.

niedziela, 28 kwietnia 2019

Kółko się pani urwało | Jacek Galiński | Recenzja

Jacek Galiński w nieszablonowy sposób "wykorzystuje" motyw polskiej emerytki, której życie nie kończy się tylko na chodzeniu do kościoła i wyglądaniu przez okno. 


sobota, 27 kwietnia 2019

Cymanowski Młyn

Magdalena Witkiewicz wespół ze Stefanem Dardą w "Cymanowskim Młynie" łączą to, co tygryski lubią najbardziej. Opowieść o miłości, trudnej przeszłości, wielkich pieniądzach ... i duchach.

Cymanowski Młyn


Małżeństwo Moniki i Macieja przechodzi głęboki kryzys. Oboje łudzą się, że tajemniczy prezent: urlop w leśnym pensjonacie na Kaszubach, z dala od ludzi i cywilizacji, może jeszcze wszystko uratować.

Początkowo ulegają romantycznym chwilom, jednak nagły wyjazd Macieja budzi demony przeszłości. Brak czasu, pogoń za pieniądzem i być może zbyt szybka decyzja o małżeństwie sprawiają, że Monika zaczyna we wszystko wątpić. Na dodatek Łukasz, przystojny syn właściciela, do złudzenia przypomina Monice jej byłego narzeczonego. Czy to tylko przypadkowe podobieństwo?

Wyjazd, który miał ratować związek, okazuje się początkiem trudnych do wyjaśnienia i niepokojących zdarzeń. Nic nie jest oczywiste, bohaterowie głęboko skrywają tajemnice, a na światło dzienne wypływają przerażające wspomnienia o krwawych zbrodniach sprzed lat.

Kim tak naprawdę jest Łukasz? Czy małżeństwo Moniki i Maćka przetrwa próbę sił? I jaką rolę pełni dziewczynka ze starej wyblakłej fotografii?

Autorzy co rusz starają się zmylić czytelnika, któremu wydaje się, że odkrył tajemnicę Cymanowskiego Młynu. Tych w każdym rozdziale jest coraz więcej. Wielkie skarby, trup ścielący się gęsto czy mieszanie się realności ze światem nadprzyrodzonym to mała część niespodzianek czekających w "Cymanowskim Młynie".

Kaszuby jak żaden inny teren nadają się na miejsce akcji powieści, która jest jak ulubiony napój Jamesa Bonda - wstrząśnięta - nie zmieszana. Wielkie lasy, bagna i dzika przyroda wpływająca na bohaterów sprawiają, że części, do których pióro przyłożyła Witkiewicz pachną dobrą opowieścią romantyczną. Stefan Darda to z kolei gawędziarz, który w najmniej oczekiwanym momencie bije czytelnika łomem w tył głowy. Niespodziewanie i do końca nie wiadomo, o co chodzi.

Książkę przeczytałem dzięki abonamentowi EmpikGo. Gdybym miał do wyboru tą lub poradnik jak zarobić milion w rok wybrałbym to drugie. Na szczęście duet pisarski Witkiewicz i Darda stworzyli świetną opowieść zaspokajającą nawet najbardziej wybrednych czytelników.

czwartek, 25 kwietnia 2019

Jeszcze jedno zdanie. Tadeusz Sobolewski

Tadeusz Sobolewski - człowiek legenda. Kultowy recenzent filmowy i publicysta. Zdecydował się na publikację swojego dziennika. "Jeszcze jedno zdanie" to opowieść nie tylko o autorze a o Polsce, którą można dzięki niemu zrozumieć.


Czy człowiek pisząc dziennik zakłada, że kiedyś ujrzy on światło dzienne? Że oprócz najbliższych czytać go będą takie osoby jak ja? Pewnie nie, dlatego taka decyzja o wydaniu "za życia" jest ciekawym wydarzeniem w świecie prawdziwej literatury.

Jeszcze jedno zdanie. Tadeusz Sobolewski


Piszę prawdziwej, bo coraz mniej jest ludzi, którzy czują książki, filmy czy muzykę. Mogą o nich rozmawiać bez końca zgłębiając bogactwo, jakość i odkrywając tajemnice kolejnych stron, kadrów czy taktów.

Tadeusz Sobolewski niewątpliwie należy do takich osób. Absolwent polonistyki, mąż historyczki literatury i ojciec krytyczki literackiej kreśli opowieść o Polsce XX i XXI wieku. Radio Wolna Europa, Pomarańczowa Alternatywa, Lech Wałęsa, milicja oraz inne słowa klucze łączą się ze "zwyczajnym" życiem obywatela pragnącego pisać, tworzyć i żyć w kraju wolnym.

Filmy, książki czy muzyka przeplatają się z codziennym życiem, w którym ważne jest zapewnienie bytu rodzinie. Historia, której świadkiem jest Tadeusz Sobolewski pozwala mu być obok Mirona Białoszewskiego - pisarza kultowego i zrozumianego chyba tylko przez autora "Jeszcze jednego zdania". Ta właśnie historia daje możliwość tworzenia czegoś nowego w Polsce demokratycznej jako współautor programu "Kocham kino".

Najważniejsza jednak jest rodzina. Czytelnik obserwuje "wychowanie" Justyny Sobolewskiej, której wspólne czytanie klasyki literatury oraz długie o niej rozmowy zaowocowało wybraniem recenzenckiej drogi życiowej. Jest i Anna Sobolewska - badaczka literatury pisząca doktorat u Marii Janion. Prywatnie pasjonatka jogi pojawiającej się na kartach dziennika nie raz. Rodzina - pomimo wielu kłopotów - wspierająca się i tak bardzo prawdziwa.

Kiedy Sobolewski pisze, że milicjanci dostają się na studia bez egzaminów czytelnik myśli, że to jakaś bajka. Po dzisiejszej nowelizacji ustawy o edukacji, dzięki której nawet wójt może dopuszczać do matury twierdzę, że Sobolewski to jasnowidz.

Powinien napisać "Jeszcze jedno zdanie". Jeszcze jedno.




poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Abonament w EmpikGo? Czy to się opłaca?

Empik - marka, która dla większości kojarzy się z fajnymi salonami w centrach handlowych a dla osób z kręgów wydawniczych z wampirem wysysającym do ostatniej kropli krwi oferuje teraz w swojej aplikacji empikgo abonamenty na ebooki, audiobooki i lektury.

Bogactwo za 30 ziko

Za 29,99 miesięcznie człowiek może czytać ile mu oczy dadzą radę oraz ile czasu jest w stanie przeznaczyć na czytanie. Jak dla mnie opcja pierwszorzędna. Wykorzystując święta Wielkanocne zdołałem przeczytać: "Tajemnice Korei Północnej", "Villas", "Kółko się pani urwało", "Doktrynę szoku", "Dziennik. Jeszcze jedno zdanie" oraz parę innych książek w ramach próbnego 14-dniowego okresu na ebooki.

Lekko licząc - czyli to na co zwracają uwagę wszystkie Grażyny i Janusze w kraju nad Wisłą czytając w całości jednego - najnowszego - ebooka - jesteśmy do przodu o 10 zł. Czytając tyle, co ja mogę sobie kupić dobre whisky w Domu Whisky w Redzie.

Ciekawy jestem ile trwać będzie dodawanie nowości i hitów wydawniczych patrząc na chęć utrzymania abonamentów przy comiesięcznej płatności. Pozostałe książki, które na chwilę obecną znajdują się w opcji abonament nie należą do literackiej klasyki a bardziej zapełniają ofertę ilością i różnorodnością tematyki. Przeróżnego rodzaju poradniki to za mało dla mnie, by co miesiąc przelewać 30 złotych dla Empiku.

Empikgo trochę technicznie

Aplikacja empikgo nie sprawiła mi żadnych problemów technicznych. Wszystko jest jasne i bardzo intulicyjne zarówno dla 10-latka jak i 34-latka, który pisze te zdania. Ostatnie miesiące to praca Empiku nad dodaniem paru przydatnych funkcji dla czytelników, co tylko aplikację wzbogaciło. Nie są one odkryciem na miarę aplikacji Kindle ale dobrze jest móc dodawać do ebooków zakładki, kopiować cytaty czy nie mieć problemów z powrotem do miejsca, w którym skończyliśmy czytać.

Wybrałem opcję ebooki chociaż możemy skorzystać z opcji ebooki plus audiobooki (39,99 zł miesięcznie) bądź też same audiobooki (29,99 zł miesięcznie) oraz lektury szkolne za 9,99 zł miesięcznie.

Jak na razie nie czytam tradycyjnie. Ile wytrzymam?