Kontynuując moje poszukiwania i zgłębiając fascynację prozą Agathy Christie przeczytałem kolejne opowiadanie z tomu "Świadek oskarżenia". "Tajemnica błękitnej wazy" pokazuje pewien mechanizm, który do dzisiaj działa wśród beszczelnych złodziei.
Grający na polu golfowym mężczyzna, codziennie o tej samej porze słyszy krzyk: "Ratunku! Morderstwo!". Jednak po wielu poszukiwaniach nie znajduje źródła dźwięku. Razem z przyjacielem postanawiają odkryć historię, która odbyła się w stojącym nieopodal domku gdzie doszło ponoć do tajemniczego zniknięcia i zbrodni.
Kiedy ma się odbyć seans spirytystyczny mający wyjaśnić wszelakie niejasności główny bohater ma przynieść błękitną wazę z domu swojego wuja po to, by dowiedzieć się wszystkiego na temat tajemniczego głosu prześladującego go. Niestety - nagle świat duchowy dotyka go tak mocno, iż ... traci cenne precjozum mając nauczkę na całe życie.
Agatha Christie obala kolejne zabobony modne w jej czasach. Nie za bardzo wierzy w seanse spirytystyczne wierząc głęboko w racjonalizm i fakt, że na świecie mamy wielu ludzi chcących wzbogacić się kosztem innych i przy niewielkim nakładzie sił.
"Tajemnica błękitnej wazy" prezentuje sposób, dzięki któremu głównemu bohaterowi obcy ludzie wmówili coś, co nie istnieje. Człowiek na początku nieufny z czasem przyjął wszystkie kłamstwa jako pewnik.
Finał niestety okazał się bardzo bolesny. Jak bardzo? Zapraszam do lektury "Tajemnicy błękitnej wazy".