Jedyne wyjście |
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ryszard ćwirlej. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ryszard ćwirlej. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 12 kwietnia 2020
Jedyne wyjście. Ryszard Ćwirlej
piątek, 14 czerwca 2019
Ostra jazda. Ryszard Ćwirlej
Król kryminału policyjnego, ojciec Teofila Olkiewicza i spoko gość z Facebooka w "Ostrej jeździe" prezentuje czytelnikom losy naszych ulubionych bohaterów w 2015 roku.
Zaczyna się więc od tajemniczego morderstwa podoficera. Prowadzone przez Żandarmerię śledztwo prowadzone jest nieudolnie - ktoś nie chce, by wykryto motywy i sprawców. Sprawę przejmuje więc policja w osobie Anety Nowak współpracującej z Mariuszem Blaszkowskim i Marcinkowskim - bohaterami znanymi z poprzednich opowieści Ryszarda Ćwirleja.Ostra jazda |
Ostra
Kilka tygodni po tajemniczej, wojskowej śmierci grzybiarz znajduje zwłoki młodej kobiety z raną postrzałową głowy. Czy te morderstwa się łączą? Na dodatek ktoś próbuje skłócić kolegów z dawnej milicji twierdząc, że Marcinkowski donosił na wszystkich do SB. Publikowane w mediach donosy i kolejne informacje sieją zamęt wśród policjantów. Do akcji wkraczają więc Mirosław Brodziak (obecnie dyrektor banku), Rychu Grubiński (właściciel tegoż) i w małym stopniu Teofil Olkiewicz (prowadzący sympatyczny lokal "Świat wódek").Ryszard Ćwirlej nawet w czasach nam współczesnych umie utrzymać wysoki poziom swoich kryminalnych opowieści. Bohaterowie niższego szczebla nadal mówią poznańską gwarą. Autor pięknie analizuje stan naszej krajowej polityki tworząc obraz inny niż przekaz znany nam z telewizji publicznej.
Bohaterowie kryminałów milicyjnych Ćwirleja - Brodziak, Grubiński i ... Olkiewicz odnajdują się w wolnej Polsce, w kapitalizmie robiąc legalny biznes i spore pieniądze. Niezłomny zaś Teofil Olkiewicz został właścicielem baru "Świat wódek", gdzie uczy się oglądać gołe baby i kotki na komputerze i miesza wódkę z wodą. Tak mu zalecił lekarz i to chyba sprawia, że porucznik nie jest już królem humoru sytuacyjnego czy słownego.
W "Ostrej jeździe" zgodnie z tym, co sądzi większość Polaków byli funkcjonariusze SB mają do powiedzenia więcej niż inni. Ciągłe intrygi, prowokacje w literaturze podobają się bardzo bo tylko dodają kolorytu opowieści, w której do końca nie wiemy, kto zabił.
Jazda zdecydowanie ostra. Ryszardzie Ćwirleju - rób tak nadal.
niedziela, 17 marca 2019
Trzynasty dzień tygodnia. Ryszard Ćwirlej
Trzynasty dzień tygodnia |
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku wprowadzono w Polsce Stan Wojenny. Ryszard Ćwirlej świetnie wykorzystał tamten czas w "Trzynastym dniu tygodnia" - opowieści, w której zbrodnia miesza się z polityką i dużą dawką humoru.
W nocy z 12 na 13 grudnia grupa milicjantów, w której znajduje się dobrze znany czytelnikom prozy Ryszarda Ćwirleja - Mirek Brodziak, zostaje wysłana do jednego z działaczy Solidarności celem aresztowania. Niby wszystko idzie w porządku jednak w mieszkaniu obok znaleziony zostaje zamordowany człowiek. Chwilę później okazuje się, że w innej części Poznania kolejna ofiara została zabita strzałem w serce.
Co ma wspólnego ta dwójka ze sobą i Solidarnością? Czemu sprawą tak intensywnie interesuje się Służba Bezpieczeństwa? Dlaczego chorąży Teofil Olkiewicz nie może kupić jak normalny człowiek wódki?
"Trzynasty dzień tygodnia" to opowieść, w której czytelnik znajdzie wszystkie mocne strony prozy Ryszarda Ćwirleja. Poznańska gwara, topografia miasta i okolic oraz humor sytuacyjny i postać Teofila Olkiewicza sprawiają, że ta i pozostałe książki Ćwirleja są zawsze na topie.
W "Trzynastym dniu tygodnia" dowiadujemy się więcej na temat początków pracy w milicji Mirka Brodziaka, który pierwsze kroki w służbie stawiał właśnie w Stanie Wojennym. Również przeszłość Teofila Olkiewicza - byłego funkcjonariusza SB jest bardzo ciekawa i wyjaśnia wiele sytuacji z innych opowieści o milicjantach z Poznania autorstwa Ćwirleja.
Solidarność i jej działacze w tej opowieści to również bardziej grupa humorystyczna niż poważni panowie walczący o demokrację. Autor "Trzynastego dnia tygodnia" słusznie pokazuje zwykłych obywateli niezwiązanych ze związkami, którzy pociągnęli zmiany w historii wspierając opozycjonistów i obalając system.
"Trzynasty dzień tygodnia" to ciekawa literatura i świetna lekcja historii.
poniedziałek, 4 marca 2019
Już nikogo nie słychać. Ryszard Ćwirlej
Już nikogo nie słychać |
Katarzyna Bonda w jednym z wywiadów pytana o Ryszarda Ćwirleja powiedziała, że to "pisarz klasy światowej". Szkoda, że ten świat jest za mały dla geniusza kryminału milicyjnego i poznańskiego. "Już nikogo nie słychać" to przykład tego drugiego gatunku.
Mamy listopad roku pańskiego 1926. W Poznaniu krążą pogłoski o spodziewanej wizycie Piłsudskiego. Nad bezpieczeństwem Marszałka ma czuwać komisarz Antoni Fischer. Jednak napięta po przewrocie majowym atmosfera w kraju, narastające nastroje antysemickie oraz ciągle ścierający się bolszewicy i narodowcy nie ułatwiają komisarzowi zadania.
Na domiar złego w mieście dochodzi do zbrodni. Młody praktykant znajduje ciało zastrzelonego właściciela zakładu pogrzebowego, Alojzego Kaczmarkiewicza. Jego siostrzeniec Anastazy Olkiewicz, zasłużony w czasie wojny bolszewickiej przodownik policji, za punkt honoru stawia sobie złapanie zabójcy. Niedługo potem, w podobny sposób, ginie działacz partii narodowej, mecenas Olgierd Witecki. Fischer nie ma ani chwili do stracenia, jak najszybciej musi znaleźć groźnego zabójcę. W tym wszystkim próbuje pomóc mu Anastazy Olkiewicz - dziadek dobrze znanego czytelnikom prozy Ryszarda Ćwirleja - Teofila Olkiewicza.
Ryszard Ćwirlej w "Już nikogo nie słychać" prezentuje czytelnikowi jakość pisarstwa, która jest jak powiew świeżego powietrza. Starając się trzymać historycznego tła autor tworzy opowieść, która mogła się wydarzyć tam i wtedy. Dodając do tego poznańską gwarę, język niemiecki i garść szczegółów z epoki umieszczonych obok kryminalnej zagadki mamy zapewnione godziny świetnej rozrywki.
Czytelnicy tęskniący na Teofilem Olkiewiczem w osobie dziadka Anastazego odnajdą to wszystko, za co pokochali tego pierwszego. Jowialny i będący zawsze w świetnym humorze dziadek sprawia, że "Już nikogo nie słychać" to również fragmenty doskonałej komedii sytuacyjnej.
Choć "Już nikogo nie słychać" to trzecia część serii o Antonim Fischerze ja czytałem ją jako pierwszą. Nie żałuję i już sięgam po kolejne tomy opowieści, które tylko potwierdzają klasę Ryszarda Ćwirleja - pisarza wielkiego kalibru.
sobota, 1 września 2018
Masz to jak w banku. Ryszard Ćwirlej
Masz to jak w banku |
Ryszard Ćwirlej w swoich opowieściach o milicjantach z Poznania umie zabawić czytelnika. W "Masz to jak w banku" łączy historię PRL-u z kryminalnymi aferami i sporą dawką dobrego humoru, którego główną osią jest porucznik Teofil Olkiewicz.
Jest rok 1989. W modzie królują niepodzielnie marmurkowe dżinsy. Na ulicach miast pojawiają się przedsiębiorczy handlarze, którzy wprost z toreb, walizek i składanych stolików sprzedają deficytowe towary przywiezione z Zachodu. W Warszawie trwają obrady Okrągłego Stołu, a ludzie mówią, że już niedługo handel walutami przestanie być w kraju zakazany. Jeszcze nikt o tym nie wie, ale za chwilę PRL rozsypie się jak domek z kart, a rządząca partia, przewodniczka narodu, przestanie istnieć.
Tymczasem w Poznaniu dochodzi do tajemniczych morderstw dokonanych na miejscowych handlarzach dewizami. Wszystko wskazuje na to, że ktoś chce przejąć walutowy interes szefa poznańskich cinkciarzy Grubego Rycha dybiąc również na jego życie. Partnerka cinkciarza zostaje zabita serią z kałasznikowa - on sam cudem unika śmierci.
Śledztwo w sprawie zabitych handlarzy walutą przejmuje komenda wojewódzka milicji. Szef zespołu dochodzeniowo-śledczego powierza je kapitanowi Mirkowi Brodziakowi, który prywatnie jest dobrym znajomym Rycha. Sprawy zaczynają się komplikować, gdy wysłany na miejsce przestępstwa porucznik Teofil Olkiewicz znika bez śladu, a sprawą cinkciarzy zaczyna interesować się poznańska SB.
W "Masz to jak w banku" obserwujemy kolejne potyczki milicjantów z SB. Kapitan Brodziak nie może znieść tych cwaniaków. Wyjątkiem jest jednak Teofil Olkiewicz, który czuje się w tamtej rzeczywistości jak ryba w wodzie. Jego zaginięcie związane jest ściśle z SB jednak nikt nie chce go likwidować. Teofil nadal nadużywa trunków i cieszy się życiem, w którym jego prochowiec sprawia, że wielu widzi w nim polskiego Colombo.
Ćwirlej kolejny raz udowadnia, że jego kryminał milicyjny to jest coś. Tamten Poznań i tamte realia tworzą niesamowity klimat, którego nie mają inne kryminały. Szkoda, że to już ostatnia książka z tej serii.
niedziela, 26 sierpnia 2018
Śliski interes. Ryszard Ćwirlej
Śliski interes. Ryszard Ćwirlej |
W "Ręcznej robocie" czytelnik natykał się na odcięte ręce. W przypadku "Śliskiego interesu" mamy do czynienia z ciałami, które nie wiedzieć czemu... znikają z grobów i znajdują się w samym centrum Poznania.
Chorąży Teofil Olkiewicz rozpoczyna śledztwo zapijając jednocześnie swoją grypę poczciwą polską wódką. W międzyczasie chce rozwiązać zagadkę chrzczenia wódki, co jest zbrodnią gorszą niż wspomniany teofil - przepraszam nekrofil.
Partner i kolega Olkiewicza, podporucznik Mirosław Brodziak, dzięki swoim rozległym kontaktom w świecie przestępczym dowiaduje się, że jego przyjacielowi z dzieciństwa, cinkciarzowi Rychowi Grubińskiemu, grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Konkurencyjna grupa cinkciarzy chce go zlikwidować. Na domiar złego, wiedzą gdzie Grubiński się ukrywa. Brodziak nie ma czasu do stracenia. Musi ostrzec przyjaciela. Wyrusza do zagubionego pośród lasów gospodarstwa ze świadomością, że w tym samym kierunku podążają bandyci.
"Śliski interes" to prawdziwy popis chorążego Olkiewicza. Ma sposobność poznać dwie panie, które swoimi obfitymi kształtami i pociągiem do wypicia duszkiem szklanki wódki kradną mu serce. Dostaje się w samo centrum handlu narkotykami i ma sposobność smakować kokainy, która z Olkiewiczem zrobi rzeczy niesamowite.
Teofil znajduje czas na to i rozwiązywanie kryminalnej zagadki, która dla niejakiego komisarza Marjańskiego jest podstawą do napisania opowiadania lepszego niż przygody Borewicza - "Morderca zawsze zostawia ślad". Głównym bohaterem jest Teofil Markiewicz a jego pierwowzorem nie kto inny jak poczciwy Teofil.
Spora dawka humoru w połączeniu z klimatem tamtych lat - a zima była wtedy sroga sprawia, że 2 godziny wystarczą, by poznać tajemnicę poznańskich nekrofilów i cechy charakteru, za którymi tak uganiają się panie od Olkiewicza.
Mój numer jeden jeśli idzie o pisarstwo Ryszarda Ćwirleja.
Ręczna robota. Ryszard Ćwirlej
Ręczna robota. Ryszard Ćwirlej |
Młodzież nie pamięta ale kiedyś (czytaj w PRL) to były czasy. Pracował człowiek w milicji i przychodził do pracy to musiał się napić. Jak się nie napił, to czas mijał jakoś wolno i bezproduktywnie. Dobrze wie o tym chorąży Teofil Olkiewicz - jeden z ważniejszych bohaterów stworzonych przez Ryszarda Ćwirleja. W "Ręcznej robocie" to on właśnie gra główne skrzypce przy rozwiązywaniu trudnej zagadki kryminalnej.
8 marca 1986 roku w pociągu relacji Berlin-Poznań znaleziono ciało przemytnika, skomplikowana społeczna struktura została poważnie naruszona. Brutalne morderstwo miało być dla kogoś ostrzeżeniem. Tylko dla kogo? Wspomniany Teofil łapie podejrzanego od razu. Przepraszam - ten podejrzany jest od razu winny.
Fakt, że zatrzymany nie ma nic wspólnego z morderstwem, jest zupełnie nieistotny - najważniejsze by zyskać czas i spokojnie prowadzić dalsze dochodzenie. Obok działań milicji swoje własne śledztwo prowadzi też Gruby Rychu, szef poznańskich cinkciarzy i prywatnie przyjaciel Mirka Brodziaka, który pracuje z chorążym Teofilem. Kto pierwszy odkryje prawdę?
"Ręczna robota" Ćwirleja to barwna, a jednocześnie realistyczna historia kryminalna, w której trup ściele się gęsto a na dodatek humoru jest w tej opowieści co niemiara.
Wspomniałem już o smutnym nałogu picia w pracy, który jednak w połączeniu ze śmieszną postacią Teofila Olkiewicza tworzy mieszankę wybuchową. Co rusz czytelnik śmieje się widząc kolejne pomysły tego bohatera - nieskuteczne acz bardzo sympatyczne. W ogóle trudno z dzisiejszej perspektywy nienawidzić takiej milicji. Za Olkiewiczem każdy poszedłby w ogień.
Ćwirlej doskonale czuje się w opisywaniu ale i przeżywaniu tamtej rzeczywistości. Przemyt dóbr materialnych z Niemiec, cinkciarze współpracujący z SB i szary Kowalski, który nie ma co ze sobą w tej rzeczywistości zrobić. Wszystko jest niesamowicie piękne.
Kto chce dowiedzieć się, dlaczego tyle trupów w Poznaniu pojawiło się wtedy w Dzień Kobiet - zapraszam do lektury.
niedziela, 19 sierpnia 2018
Mocne uderzenie. Ryszard Ćwirlej
Ryszard Ćwirlej w tworzonym przez siebie kryminale milicyjnym czuje się jak ryba w wodzie. "Mocne uderzenie" pokazuje siłę jego pisarstwa.
Mamy rok 1988. Podczas Festiwalu Muzyki Rockowej w Jarocinie na polu namiotowym zostają znalezione zwłoki młodej dziewczyny. Już na pierwszy rzut oka widać, że przyczyną śmierci było zgruchotanie skroni jakimś tępym narzędziem - prawdopodobnie młotkiem. Mariusz Blaszkowski, podchorąży ze szkoły milicyjnej w Szczytnie, rozpoczyna śledztwo wbrew prawu (bo nadal się uczy) i zaczynając żmudną wojnę z SB.
Wkrótce przybywają mu jednak najlepsi koledzy z Poznania: kapitan Mirek Brodziak i chorąży Teofil Olkiewicz. Ten pierwszy to człowiek, który tylko przez przypadek został milicjantem, bo równie dobrze mógłby zostać przestępcą, drugi to zdeklarowany wielbiciel mocnych trunków, który zrobi wszystko byle tylko się nie przepracować i wypić ile się da.
Tymczasem w Poznaniu zostają znalezione zwłoki mężczyzny, który zginął w podobny sposób jak dziewczyna w Jarocinie. Czyżby obie sprawy łączyły się ze sobą?
Razem z Teofilem Olkiewiczem, który jest dla mnie milicjantem numer jeden w opowieści Ćwirleja prowadzę śledztwo z zaskakującym finałem. Okazuje się, że nie wszystkie tropy prowadzą do celu a PRL to nawet ciekawy ustrój, w którym milicja - patrz Brodziak ściśle współpracuje z ówczesną mafią - vide Gruby Rychu.
Ćwirlej świetnie oddaje ówczesne realia z Jarocinem na czele. W "Mocnym uderzeniu" spotkamy między innymi Jurka Owsiaka (tego od WOŚP), który jest ważnym bohaterem opowieści. Przewijają się gwiazdy Solidarności, dzieci-kwiaty i piersi skinheadzi.
Ryszard Ćwirlej to jest gość. Książka, którą zdecydowanie trzeba przeczytać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)