Świat się kończy. Okazuje się, że Remigiusz Mróz - pisarz, który dla mnie nie istniał potrafi stworzyć coś ciekawego. Taka bez wątpienia jest książka "Listy zza grobu", którą zadedykował Katarzynie Bondzie.
Dwadzieścia lat po śmierci ojca Kaja Burzyńska wciąż otrzymuje od niego wiadomości. Zadbał o to, przygotowując je zawczasu i zlecając coroczną wysyłkę tego samego, pozornie przypadkowego dnia. Po czasie Kaja traktuje to już jedynie jako zwyczajną tradycję – aż do momentu, gdy w listach zaczyna dostrzegać drugie dno.
Listy zza grobu |
Dzieje się to w momencie, kiedy jej przyjaciel - Seweryn Zaorski postanawia wrócić do ich małego miasteczka i kupuje dom, w którym Kaja spędziła dzieciństwo. Tajemnicze dyskietki uruchamiają łańcuch wydarzeń, których nie powstydziłby się Stephen King.
Remigiusz Mróz w "Listach zza grobu" pokazuje czytelnikowi wszystko to, co dobry thriller mieć powinien. Trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony nie dając możliwości wcześniejszego rozwiązania zagadki. Idziemy wraz z Remigiuszem do kulminacyjnego punktu całej opowieści. A tam - bum! bach!
W "Listach zza grobu" parokrotnie spodziewałem się najgorszego. Śmierci głównych bohaterów, utraty tropu czy innych mniej przyjemnych wydarzeń. Czytelnicza zabawa, w jaką złapał mnie Remigiusz Mróz jest z najwyższej półki.
Gdyby nie abonament w empikgo pewnie nigdy nie sięgnąłbym po tę książkę. To z kolei po jej lekturze uważam za dość poważny błąd. Remigiusz Mróz dorósł jako pisarz i mistrz lokowania produktu. Historia ze stroną internetową opisana tak, by nie napisać "home.pl" to majstersztyk.
Remek - robisz to dobrze. Kontynuuj!