Roberta Małeckiego nie czytałem wcale. Przypadkowa i przymusowa (nie było nic innego pod ręką) lektura sprawiła, że stałem się fanem pisarstwa tego człowieka.
"Najgorsze dopiero nadejdzie" to opowieść, w której nie ma co spodziewać się happy endu. Zaczyna się od spalonego domu, w którym znajdują się zwłoki najlepszego przyjaciela Marka Bernera - głównego bohatera opowieści.
Najgorsze dopiero nadejdzie |
Berner jako dziennikarz na wylocie z poczytnego regionalnego periodyku podejmuje wyzwanie - chce dowiedzieć się, dlaczego ktoś spalił jego znajomego. Nie wie jednak, że to początek kryminalnej gry, w którą zostaje uwikłany. Były przyjaciel wyrządził bowiem krzywdę siostrze Bernera a jego żona jest bardzo tajemnicza. W dodatku znika i nie do końca wiadomo, gdzie jest. W tle widzimy przygotowania do wyborów samorządowych, które każdy chce wygrać. Za wszelką cenę. Ale najgorsze dopiero nadchodzi.
Robert Małecki umie pisać opowieści z dreszczykiem. Pozornie nieciekawa książka zaczynająca się od wręczenia wypowiedzenia głównemu bohaterowi pędzi z prędkością pocisku kaliber 44. "Najgorsze dopiero nadejdzie" to zbiór tego, czego w literaturze szukamy. Jest świetna akcja, nietuzinkowi bohaterowie i Polska (a konkretnie Toruń), którą można zwiedzać śladami powieści.
Robert Małecki umie bawić się z czytelnikiem. Tajemnicze zniknięcia (i odnalezienia), siatki powiązań czy nagłe zwroty akcji to tylko niektóre z elementów fenomenalnej opowieści. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że zagadki rozwiązuje niesztampowy dziennikarz bez większych nałogów ale za to masakrycznie skuteczny.
Czasem pióro tnie ostrzej niż miecz. Przekonajcie się w "Najgorsze dopiero nadejdzie".