Asiunia. Joanna Papuzińska |
"Asiunia" prof. Joanny Papuzińskiej to krótka acz mocna opowieść o przeżyciach dziecka w czasie II Wojny Światowej.
Asiunia - samotna jak palec
Historia zaczyna się dla Asiuni po jej piątych urodzinach. Właśnie wtedy zaczęła wszystko pamiętać i na sposób dziecka rozumieć. Urodzona w 1939 roku dopiero w 1944 mogła przekonać się, że czasy wojny nie należą do najprzyjemniejszych. Najpierw musiała opuścić dom zostawiając matkę, ojca i rodzeństwo. W obcym domu, w otoczeniu trzech kobiet i jej rówieśniczki musiała żyć dostosowując się do tamtych realiów - obcych mebli, otoczenia, ludzi i kubeczka, z którego piła mleko.
Kolejne ciocie, kolejne babcie
Potem była kolejna ciocia - weselsza i przyjemniejsza. Udawała tygrysa, a podczas ubierania zapominała, że pończochy nosi się na nogach - nie zaś na rękach. Asiunia na chwilę zapomina o wojnie. Niestety po pewnym czasie znów musi uciekać - tym razem do babci, która opiekuje się już jej rodzeństwem poza Warszawą.
Widmo głodu, którego nie znamy
Głód, bieda i strach wypełniają życie dzieci z otoczenia Asiuni. Jej starsi bracia starają się zdobyć jedzenie, którego na rynku nie ma. Próbują coś sprzedawać, polować na zające bądź imać się przeróżnych zajęć byleby tylko nie chodzić głodnym. W przykrótkich kurtkach i wypchanych gazetami butach walczą o kolejny dzień.
Najlepsza w tym wszystkim jest babcia. Z żołędzi potrafi zrobić niesamowicie gorzką ale pożywną kawę. Jej pomysłowość w kuchni nie zna granic, choć jedzenia nie ma praktycznie żadnego. Niemcy uciekają, Rosjanie wkraczają. Asiunia już nie wie, co gorsze. Koniec wojny to klasyczny happy end, w którym tata odnajduje swoje dzieci. O mamie nie wiemy jednak nic.
Asiunia istnieje naprawdę
Joanna Papuzińska - autorka "Asiuni" jest jednocześnie bohaterką tej opowieści. Wszystko to przeżyła. Wojna, głód, strach i lęk towarzyszyły jej w każdym momencie II Wojny Światowej. Ta opowieść to cenne świadectwo tamtych czasów - opowieść o dzieciach, które nie były szanowane i chciane. Sieroty błąkające się bez celu i pozostawione na pastwę losu miały szczęście, gdy trafiały na ciocie i babcie opisane w książce. Gdy jednak nie miały opieki - nie było happy endu.
Dobrze, że taka książka jest lekturą w szkole. Warto o tamtych czasach przypominać i z dziećmi rozmawiać.
Książka polecana jest przez Muzeum Powstania Warszawskiego i przeze mnie :)