"Han Solo" to kolejna z części sagi "Gwiezdnych wojen". Dla widza ciekawa opowieść - dla producenta klapa finansowa jak głoszą tytuły z gazet i portali.
Wojenka nie jest dla niego. Dzięki dziwnemu zbiegowi okoliczności Han bierze udział w akcji rabunkowej, która ma zapewnić mu pieniądze, sławę i miłość pozostawioną na planecie śmieciarzy. Niestety - szybko okazuje się, że nie jest to takie proste.
Han Solo znany jako odważny, buńczuczny i niepokorny rzezimieszek musi sprawdzić się w wielu ekstremalnych sytuacjach. Ale dla gościa, który nie ma problemu w przelatywaniu Sokołem czy innymi pojazdami przez przysłowiowe ucho igielne nie ma rzeczy niemożliwych.
"Han Solo" to opowieść, która podobała mi się bardziej niż "Ostatni Jedi" czy "Łotr". Widzowie nie będący fanami opowieści Lucasa znajdą tu dużą dawkę dobrego humoru, momentów i finału, który pozostawia ochotę na więcej.
Świetnie grane postaci Hana Solo i Lando Carlissiana dopełniają obrazu spójnego i ciekawego. Takie właśnie powinny być "Gwiezdne wojny".
Czekam z niecierpliwością na kolejną część gwiezdnej sagi bez względu na to, czy Disney zarobi więcej czy jeszcze więcej dolarów. Ważne są emocje widza - prawda?