Komiks w życiu i
twórczości Stephena Kinga odegrał ogromną rolę. Kto wie, jakim
byłby pisarzem, gdyby nie straszne opowieści czytane w młodości.
Z tego zainteresowania wyrósł zapewne projekt „Creepshow”.
Serial, w którym jedną
z ról zagrał Joe Hillstrom King zyskał sobie widownię i sławę.
Okazuje się, że krótkie opowieści grozy zawierające minimalną
dawkę dobrego humoru są potrzebne odbiorcą. Odcinki,w których
zagrał King wpisały się w jego „karierę” aktorską. Wszystko
to zaś posłużyło jako materiał dla komiksu.
Ilustrowany przez
Berniego Wrightsona – człowieka znającego się na rzeczy -
„Creepshow” to mieszanka grozy z doskonałą sztuką ilustrującą
strach. Strach przez duże „s”; strach, który paraliżuje nawet
największych bohaterów.
Zemsta zza grobu czy
karaluchy mszczące się na ich mordercy są pokłosiem uniwersalnych
strachów ludzi grzesznych. Popularna „karma” dopada każdego z
bohaterów, którzy są za pewni siebie, dumni i w sposób nieuczciwy
chcą coś osiągnąć.
Szkoda, że „Creepshow”
został na polskim rynku opublikowany tylko jeden raz. Wielka szkoda.