wtorek, 16 sierpnia 2022

Sierpniowy żar. Andrea Camilleri. Recenzja

Zmarły w 2019 roku Camilleri pisał kryminały specyficzne ale bardzo wciągające. Taki jest właśnie "Sierpniowy żar".

 

Trup w kufrze 

Montalbano znajduje dla swoich przyjaciół na wakacyjny wyjazd nadmorską willę w Pizzo. Szybko okazuje się, że nie jest to miejsce, w którym można wypoczywać. Pomijając fakt, iż relaksem trudno nazwać obcowanie z koszmarnym synalkiem Laury i Guido. 

Wybrana przez Salva willa to siedlisko karaluchów, myszy i pająków oraz miejsce zbudowane wbrew wszelkim możliwym pozwoleniom – co, podobno, na Sycylii jest normą – i kryjące w swych podziemiach trupa oraz mroczną zagadkę kryminalną sprzed wielu lat. W salonie znajduje się ciało młodej dziewczyny z podciętym gardłem. Kto zabił

Żar leje się z nieba. Mordercę znaleźć trzeba!

Resztę lata poświęci detektyw na rozwiązanie zagadki, a właściwie wielu zagadek związanych z willą. Żar leje się z nieba, a detektyw ujawnia kolejne sprawy, które pokazują nieciekawą sytuację włoskiego państwa.

Okazuje się bowiem, że cudze chwalimy, a nie mamy pełnej wiedzy o tym, co się dzieje. Łapówki, ustawione przetargi czy oszustwa budowlane są we Włoszech na porządku dziennym. Imigranci, którzy wykonują pracę za psie pieniądze, umierają w nieludzkich warunkach. Wszystko jest tuszowane od inspektorów policji po burmistrzów.

Na szczęście jest on - jedyny sprawiedliwy! Komisarz Montalbano pomiędzy jednym, a drugim prysznicem stara się być ponad układami. Delektując się wybornym winem i bardzo dobrym jedzeniem dochodzi do prawdy, która zaskakuje i smuci.

Zaskakuje, bo do końca nie wiadomo, kto jest mordercą. Smuci, bo okazuje się, że trudno jest skazać kogoś za przestępstwa w tym kraju w kształcie buta.

Polecam - szczególnie w wersji audio.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz