wtorek, 2 marca 2021

Mała wojna. Katarzyna Ryrych. Recenzja

II Wojna Światowa oczyma dziecka? Katarzyna Ryrych w "Małej wojnie" pokazuje, że człowiek człowiekowi jest nie tylko wilkiem. Nawet w ciężkim czasie.


Chwała cichym bohaterom


Opowieść Katarzyny Ryrych to hołd złożony cichym bohaterom II Wojny Światowej. Opowieść o panu Stefanie - nauczycielu muzyki ukrywającym żydowskiego chłopca chwyta za serce pomimo tego, że wiele już opowieści wojennych napisano, nakręcono i opowiedziano.

Czy Polacy pomagali Żydom?


Czytelnik śledzący losy pana Stefana i ukrywanego przez niego chłopca widzi zderzenie dwóch światów. Główna bohaterka i jej siostra Lilka cieszą się sporą - jak na wojnę - wolnością. Uri - bo tak ma na imię chłopiec musi ukrywać się za regałem z książkami uważając na każdy oddech. 

Katarzyna Ryrych pokazuje, jak pan Stefan, babcia i inni "cisi bohaterowie" walczyli nie używając broni. Autorka udowadnia, że nie trzeba siły, potęgi i wojska, by wygrywać "małe wojny".

Wygrać małe wojny


"Małe wojny" - jak nazywają główne bohaterki opowieści Katarzyny Ryrych działania swojej babci, pana Stefana i innych "cichych bohaterów" mają w sobie argumenty pokazujące, że ludzie nie są źli. Właściwie można napisać, iż gniew, zdrada i chęć czynienia zła ważna jest dla promila populacji. Choć czasem promil- jak w przypadku II Wojny Światowej - robi różnicę.


Po panu Stefanie zostało jedno zdjęcie. Maestro, który zginął jak żołnierz. Zapraszam do lektury nie tylko z okazji Wielkiego Maratonu Czytelniczego 2021.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz