Marcin Wrona to prawdopodobnie najbardziej znany korespodent z USA od czasów Tomasza Lisa. Z "Wroną po Stanach" nie można się nudzić.
W USA z Wronami
Książka Marcina Wrony nie jest przewodnikiem. To wybrane przez pana Marcina i jego dzieci miejsca oraz smaki, które odegrały ważną rolę w ich amerykańskim śnie. Szacunek wzbudza fakt, iż korespondent TVN-u z czterdziestu dziewięciu stanów nie był tylko w ... jednym. Podziwiam ten pęd do podróżowania i uważność, z jaką Wrony Amerykę poznają i dają poznać ją nam - czytelnikom.
Od Alaski po Hawaje
Co znajdziemy w książce "Z Wroną po Stanach" ?Mamy więc Luizjanę z obłędnymi smakami i małe miejscowości pielęgnujące tamtejsze tradycje. Oczyma Wronów widzimy Alaskę z jej pięknością i ... niebezpieczeństwami. Tańczymy z autorami na Hawajach tradycyjny taniec i obserwujemy zmiany, jakie zachodzą w USA w ostatnich latach.
Amerykańskie smaki
Etap, w którym Lidl uczył Polaków smaków z zagranicy przeszedł do historii. U Wronów najlepsze są przepisy. Okazuje się bowiem, że Ameryka może smakować i nie kończy się na Coca Coli i fast foodach. Marcin Wrona wraz z dziećmi zdradza więc przepisy, które możemy zrobić tu w Polsce, by choć na chwilę poczuć się jak Joe Biden czy Stephen King.
Jambalaya i inne potrawy polecane przez Marcina Wronę i jego dzieci rozpływają się w ustach już podczas lektury.
Dzieci Wrony czyli wronki?
Jeszcze lepsze od jedzenia są ... dzieci Marcina Wrony. Młodzi współautorzy książki spełniają się w pokazaniu czytelnikom Ameryki, z którą obcują na codzień. To zupełnie inne spojrzenie od dotychczas mi znanego. Dzieci będące w Ameryce od urodzenia posiadające kontakt z Polską mają możliwość porównania amerykańskiego snu z naszym polskim o nim wyobrażeniem.
Polecam szczególnie wersję audio czytaną przez autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz