Dlaczego nikt nie widzi, że... |
Przemoc psychiczna to obecnie plaga większa niż koronawirus. Okazuje się, że przyjmuje ona różne formy, o których Renacie Kim opowiedzieli ci, którzy poczuli to zjawisko na własnej skórze.
Bohaterowie i bohaterki opowieści "Dlaczego nikt nie widzi, że ..." są poobijani mocniej, niż ofiary przemocy fizycznej. Pogarda, odrzucenie, gniew, lekceważenie, agresja słowna, oziębłość, pretensje, manipulacje - to tylko procent pojęć, które na zawsze zostawiły blizny w psychice tychże osób. Spadające w dół depresji, strachu i niepewności muszą walczyć o siebie - o swoje życie, które nie będzie już takie jak dawniej.
Kiedy czyta się o kolejnym zjawisku przemocy psychicznej ze strony wykształconych mężczyzn, którzy potrafią manipulować partnerkami chce się rzygać. Gdy zaczyna się lekturę opowieści o kobietach szantażujących i wykorzystujących swoich facetów nie opadają już nawet ręce. Koniec końców czytelnik dochodzi do wniosku, że takie społeczeństwo sami sobie wychowujemy.
Rodzice nie rozmawiają z dziećmi poświęcając czas na kultywowanie pretensji dotyczących swojego dzieciństwa i ich rodziców. Wyżywają się na swoich pociechach uczą psychicznej przemocy skuteczniej niż mówienia "dziękuję", "przepraszam" czy "nie daję rady" już w dzieciństwie.
Kiedy tak wychowane pokolenie wchodzi w dorosłe życie powtarza się ten szalony schemat. Kto trafi na dobrego terapeutę lub mądre osoby ma szanse na w miarę normalne życie. Kto będzie pielęgnował nienawiść, złość i żółć ma szansę trafić do więzienia za fizyczne znęcanie się nad najbliższymi i innymi.
Nie może mówić ten o przemocy psychicznej, kto jej nie doświadczył. Przytłacza opowieść spisana przez Renatę Kim w kontekście izolacji, braku pracy i perspektyw. Ile dramatów przemocy psychicznej dzieje się w tej chwili w Polsce?
Czy ktoś robi z tym coś więcej niż tylko kolejny briefing prasowy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz