Iluzjonista |
Remigiusz Mróz - człowiek, który pisze szybciej niż wielu ludzi przeżywa kolejne lata swojego życia atakuje "Iluzjonistą". Atak na miarę Roberta Lewandowskiego?
Ponad trzydzieści lat później na jednym z opolskich kąpielisk odnalezione zostaje ciało z podpisem Iluzjonisty, a sposób działania sprawcy łudząco przypomina czarną serię, która niegdyś wstrząsnęła miastem. Prowadzenie dochodzenia utrudnia fakt, że akta dawnej sprawy zaginęły, a osoby z nią związane albo milczą, albo znikają w niewyjaśnionych okolicznościach.
Jedynym, który może pomóc prokuraturze, jest wydalony ze służby Edling, skrywający własne tajemnice związane z dawnymi wydarzeniami.
Remigiusz Mróz w "Iluzjoniście" łączy ze sobą przeszłość i teraźniejszość. Przeszłość niezakończona nie pozwala w teraźniejszości na rozwiązanie wszelakich problemów. Edling musi spróbować przerwać zmowę milczenia uniemożliwiającą ustalenie sprawcy. Czy jednak w tej sytuacji prawda jest najważniejsza?
Książka zaczyna się mocno - od trupa na środku jeziora i opisów magicznych trików znanych z programów Discovery Channel. Niestety kolejne strony przynoszą rozwinięcie mało zaskakujące i banalne. Szkoda.
Nie jestem fanem prozy Mroza i "Iluzjonista" tego nie zmienił. Trzymam jednak kciuki za jego związek z Katarzyną Bondą. Tu pozapisarskie życie jest o wiele ciekawsze niż literatura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz