Zombie |
"Zombie" Wojciecha Chmielarza to mroczna i doskonała kontynuacja "Wampira". W opowieści tej nie ma słońca - jest tylko mrok i trup siejący się gęsto.
Wiele lat później dostaje wezwanie - jest przekonany, że wreszcie odkryto zwłoki jego ofiary. Teraz będzie mógł poprowadzić śledztwo we własnej sprawie i ostatecznie zatuszować zbrodnię. Jednak na miejscu znajduje ciało zabitej parę dni wcześniej dziewczynki. Szczątki Korsarza zniknęły. Czyżby wrócił zza grobu, żeby się zemścić?
Zaczyna się gra z zabójcą, którego okrucieństwo przekracza ludzką wyobraźnię. Górnik musi rozwiązać zagadkę potwora z przeszłości, odnaleźć go i powstrzymać. Wynajmuje detektywa Dawida Wolskiego, znanego z niekonwencjonalnych metod działania i wątpliwej etyki zawodowej, którą czytelnicy mogli poznać w "Wampirze". Ten we współpracy z Martą stara się rozwiązać coraz bardziej skomplikowaną zagadkę. No bo przecież Zombie nie istnieją naprawdę? Naprawdę?
Wojciech Chmielarz i jego "Zombie" to dla mnie najciekawszy kryminał ostatnich lat. Czytelnik chłonie opowieść mroczną i zimną jak pogoda w miejscu akcji - Gliwicach. Rzeczywistość miesza się z fantazją. Do końca nie wiemy, czy Adam Górnik naprawdę jest mordercą. A może zrobił to jego najlepszy kumpel - Bill? Albo ktoś, kto widział wtedy tę zbrodnię i postanowił przypomnieć o sobie dopiero po wielu latach?
Mistrzowskie sceny to talent Wojciecha Chmielarza. Gdy czytamy o konfrontacji niewiernego męża i fałszywego chłopaka ze swoimi kobietami czujemy, że takiej literatury potrzebujemy. Dającej igrzyska i jakość klasy A plus plus plus. Nawet świetny serial nie pokaże nam tego, co napisał autor "Zombie".
W tle opowieści gra Polska ze swoimi politycznymi konfliktami, dobrą zmianą i prawem, którego nie ma kto bronić. Łza się w oku kręci bo napisany w 2017 roku "Zombie" w niektórych miejscach przewidział naszą współczesność.
Kto nie czytał "Zombie" ten trąba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz