niedziela, 5 lutego 2017
Pamiętnik tatusia Muminka
Kiedyś swoistym rytuałem było zasiadanie o 19:00 w piątkowe wieczory przed szklanym ekranem i wpatrywanie się w "Muminki". Fiński wynalazek robi wrażenie lepsze w wersji książkowej.
Dobry i warty przeczytania jest cały cykl opowieści o maleńkich stworzeniach, które przeżywają wielkie przygody.
Ech, gdzie te czasy, kiedy chciało się jak Muminek wypłynąć z Ryjkiem na poszukiwanie komety. Mama narobiłaby mnóstwo kanapek i kawy, która gloryfikowana jest przez Jansson bardziej niż w Starbucksie.
Dzisiaj człowiek jest po 30-tce i ze zdumieniem obserwuje, że się powoli starzeje. Pewnie dlatego tak bliski jest mi "Pamiętnik tatusia muminka". Od niechcianego bękarta na wychowaniu u Paszczaków do bohatera, który nie stawia ogonka w kącie 45.
I jeszcze ten Włóczykij, który pali fajeczkę częściej niż w jakiejkolwiek innej bajce.
Cud, miód i malina.
1001 książek, które warto przeczytać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sama, gdy byłam brzdącem oglądałam Muminki i zawsze mnie pociągał Wuczykij, z chęcią ruszyłabym z nim w podróż.
OdpowiedzUsuń