poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Hula Kula od Trefla | Tata poleca | Recenzja

Jaką zabawkę kupić dziecku mającemu 8 miesięcy? W co zainwestować, by choć na chwilę można było zatopić się w świat dorosłych i odebrać parę maili? Hula Kula jest moim sposobem numer jeden jeśli chce się zyskać czas dla siebie.


Hula kula - zabawka, która się nie starzeje


Hula Kula nie starzeje się. Kiedy trzy lata temu kupowaliśmy ją wraz z małżonką za ponad 100 złotych nie spodziewaliśmy się, że  Hula Kula będzie zabawką na kolejne trzy pokolenia. Najważniejsza sprawa to mechanizm, który samoczynnie wprawia kulę w ruch. Dziecko zmuszone jest do raczkowania/chodzenia za nią słuchając wesołej lektorki. Odporność materiałów, z jakich została wykonana sprawia, że można porównać ją tylko do siekiery z Fiskarsa.

Migoczące światła to atrakcja, która pozwala na wciągnięcie najmłodszych w świat nauki. Dźwięki, liczby, kształty, kolory - to podstawa, którą dziecko usłyszy naciskając poszczególne guziki. Widząc uśmiech dziecka i to, że zabawka nie nudzi się - choćby Trefl żądał za nią 500 złotych - warto je wydać.

Dodatkowe atrakcje


Wystająca biedronka, którą można kręcić jak młynkiem bawi i cieszy. Minusem zaś są tasiemki, których brak byłby nie zauważalny dla dziecka.

Kula ma dwa poziomy głośności - dla mniej i bardziej wytrzymałych rodziców. Na szczęście oba poziomy są do zaakceptowania w pracy zdalnej. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz